wtorek, 5 grudnia 2023

Od Daisuke CD Haru

 Zmarszczyłem delikatnie brwi na jego słowa. Czy ja mu mówiłem, że chcę wracać do domu? No dobrze, może mu wspominałem, że chcę tam zajrzeć, ale zajrzeć, a nie zostać. Ja nie chcę tam zostać. Tu jest mi całkiem dobrze. Znaczy, może nie było tu najcieplej, to był główny zarzut do tego miejsca, ale poza tym, było mi tu dobrze. Może by się jeszcze tu Dama przydała, by do mnie przyszła, usiadła na moich kolanach, pomruczała, zagrzała... Trochę szkoda, że została ona u mnie, ale Haru w ogóle się o nią nie upominał. Chyba naprawdę musi być o nią zazdrosny, co było głupie totalnie. Przecież to była tylko przesłodka kotka, którą uwielbiam. Ale jego kocham. I już mu o tym mówiłem.
- Nie chcę wrócić do domu – burknąłem cicho, powoli kontynuując jedzenie. Śniadanie jednak mi aż tak nie smakowało. Trzeba jednak było jeść. Musiałem mieć siły, by dotrzeć do domu, wziąć te dokumenty, zanieść je szefowi i wrócić tutaj. Strasznie dużo ruchu, więc potrzebuję dużo energii, by dać sobie radę. A skąd czerpie się energię? Z jedzenia. Bylebym tylko nie zjadł go za dużo, bo wtedy będę wyglądał nieatrakcyjnie, delikatnie to ujmując. – Tu jest mi dobrze. Trochę tu zimno, owszem, ale jakoś to przeżyję. A jak babka zobaczy, że się źle czuję, to jeszcze mnie nachodzić będzie, i męczyć, i tyle byłoby z mojego odpoczywania tam. 
- Ale nie możesz tutaj zostać sam. Ktoś musi się tobą zaopiekować – a Haru oczywiście dalej musiał swoje mówić, i to jeszcze totalne głupoty. 
- Ja się sobą zaopiekuję – mruknąłem, popijając zioła i strasznie się przy tym krzywiąc. Nienawidzę tego pić. Długo jeszcze będę musiał to spożywać? Mam nadzieję, że nie. 
Haru nic nie odpowiedział, tylko westchnął ciężko, kontynuując swój posiłek podobnie jak i ja. Po kilku minutach nasze talerze były puste, i Haru zabrał je do zlewu, by zapewne je umyć. Ja też wstałem powolutku, i kiedy tylko to zrobiłem w mojej głowie pojawiła się myśl, że to nie był najlepszy pomysł. Zignorowałem go jednak, uparcie skupiając się na dojściu do sypialni. Musiałem się przebrać w coś wyjściowego, w końcu wychodzę do ludzi, trzeba się prezentować najlepiej, jak tylko mogłem. Haru już mi powiedział swoją opinię, że wyglądam okropnie, i muszę jego opinię zmienić, na taką, że wyglądam wspaniale. 
W pewnym momencie jakoś tak... sam nie wiem, nogi odmówiły mi posłuszeństwa, i gdyby nie komoda o którą się podparłem, to prawdopodobnie bym upadł na podłogę. Wywołałem tym trochę hałasu, który odciągnął Haru od zmywania. Mężczyzna przyszedł do mnie, bez żadnego wysiłku wziął na ręce i zaniósł do sypialni, do łóżka, co mi się nie spodobało tak do końca. 
- Muszę się przebrać – burknąłem, nie chcąc leżeć. Znaczy się, chciałem, bo nie miałem siły, ale nie mogłem, na odpoczynek jeszcze mi tu przyjdzie czas. 
- Musisz to ty leżeć – odezwał się, opatulając moje ciało grubą kołdrą. 
- Ale muszę zanieść dowody, Bunta nie może się wymknąć – mruknąłem, chcąc stawić jakiś opór, no ale tak niezbyt mi to wychodziło. A tak właściwie to w ogóle. 
- Ja zaniosę te dowody. Są u Suzue, prawda? – dopytał, a ja kiwnąłem głową, ledwo utrzymując otwarte oczy. – Zajmę się tym. A ty śpij spokojnie, wypoczywaj i mi zdrowiej – dodał, gładząc moje włosy, co było bardzo przyjemne. I usypiające. A ja spać nie powinienem. Chociaż... może jednak powinienem? Sam nie wiem, miałem chyba coś do zrobienia. Ale co to było? Już nie pamiętałem. 
- Dobrze, mamo – wymamrotałem, zamykając swoje oczy, nie mogąc dłużej utrzymać ich otwartych. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz