Nie wiem, kiedy zasnąłem, ani kiedy się obudziłem, no ale kiedy już się obudziłem, byłem sam. I to tak całkowicie sam. Bez żadnych mar pod postacią mojej mamy, ani także psa, który wcześniej gdzieś się tu kręcił, słyszałem drapanie jego pazurków o drewnianą podłogę. Chyba kiedy Haru nie było podchodził do mnie kilkukrotnie, ale takiej stuprocentowej pewności co do tego nie miałem Teraz jednak naprawdę nikogo tu nie było. Ale za to był rozpalony ogień w kominku. I zwilżony ręcznik na moim czole. Czyli Haru się mną zajął... on naprawdę jest przekochany. To takie miłe, kiedy ktoś o ciebie dba. Patrząc na to z takiego logicznego punktu widzenia, to wszyscy wokół mnie cały czas o mnie dbają; kucharze o to, bym miał co jeść, pokojówki o to, bym żył w czystości i bym miał wszystko pod nosem, ogrodnicy o całe moje podwórko... mógłbym tak wymieniać jeszcze przez dłuższy czas. Sęk w tym, że cały czas ktoś obok mnie dba, ale dopiero tak teraz poczułem się tak miło. To przez to uczucie, którym go darzyłem? Swoją drogą, to było niezwykłe uczucie. I zabawne, jak ono powstało. Haru zaintrygował mnie swoim zadziornym zachowaniem, zabawnym irytowaniem się i tymi złotymi tęczówkami, i jakoś tak zdecydowałem, że muszę go mieć. Haru miał zostać kolejną przygodą łóżkową, jakich to trochę w moim życiu było. W życiu bym nie pomyślał, że skończę w taki sposób. Ale czy narzekam? Nie. Znaczy, tak, ale nie w naszym związku. Naszym związkiem dalej potrafię się czasem zaskakiwać, to wszystko. A narzekam na mój aktualny stan który naprawdę beznadziejny jest.
Czując konieczność skorzystania z łazienki wstałem z łóżka i powoli udałem się w jej stronę. Nie był to długi spacer, a jednak czułem się taki... wykończony. Przy okazji będąc w łazience przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze i Haru miał rację. Wyglądałem okropnie. Tragicznie wręcz. Jak on może na mnie patrzeć? W ogóle nie przypominam tego idealnego siebie. Nie sądziłem, że mogę wyglądać tak... źle. Paskudnie wręcz. I w żaden sposób nie mogę na to wpłynąć. No bo jak mogę się pozbyć tych wszystkich niedoskonałości? Co mam zrobić z tą bladą cerą, podkrążonymi oczami, czerwonym nosem i wypiekami na policzkach? Już nie mówiąc o tym, że te moje oczy jakieś takie dziwne były. Tak dziwnie się świeciły. Naprawdę paskudny byłem podczas tej choroby. Oby był to ostatni raz, kiedy to jestem chory.
Przybity wróciłem do sypialni i opatuliłem się całkowicie kołdrą, chcąc ukryć się przed całym światem, a w szczególności przed Haru. On nie powinien mnie takiego oglądać, nie w takim stanie. Może jednak powinienem wrócić do siebie? Tak byłoby lepiej, ale nie chciałem wracać do domu. Wolałem być przy Haru. Właśnie, gdzie był Haru? Brakuje mi go. Bardzo. Co prawda, pewnie jeszcze do niedawna byłem do niego przytulony, ale już mi go brakuje.
I jak na zawołanie usłyszałem przekręcający się klucz w drzwiach, a następnie otwierające i zamykające się drzwi. Po chwili przyszedł do mnie Koda, machając wesoło swoim puchatym ogonkiem. Ten pies też jest dziwny. Nigdy nie dawałem mu znać, że go lubię, a on i tak do mnie przychodził, i merdał tym swoim ogonkiem i chciał mojej uwagi. Psy są przedziwnymi stworzeniami. Pogłaskałem go po łebku, co wielce go ucieszyło.
- Już jestem – usłyszałem głos Haru, a jego właściciel już po chwili pojawił się obok mnie. – Aż tak ci zimno? – dodał zmartwiony, zauważając mnie opatulonego prawie że całkowicie kołdrą. Tylko nos wyściubiłem, by móc jak oddychać. I rękę, by pogłaskać psiaka.
- Tak. Ale to nie tylko dlatego. Miałeś rację, wyglądam okropnie. Nawet nie okropnie, a paskudnie. I uważam, że nie powinieneś mnie takiego oglądać – odpowiedziałem, chowając rękę pod kołdrę, bo już mi trochę zaczęła marznąć.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz