piątek, 1 grudnia 2023

Od Haru CD Daisuke

 Wsłuchując się w ich rozmowę, dostrzegłem idącego w naszą stronę bratanka szefa, no tak znów czeka mnie z nim zmiana.
- Cześć Haru - Przywitał się ze mną na chwile, wprowadzając w osłupienie a wszystko dlatego, że znów zapomniałem jego imię.
- Cześć Ryu - Przywitałem się grzecznie, już mając dojść, dopiero się z nim witam, a już czuję, że ten dzień będzie ciężki. No i tak właściwie coś sobie uświadomiłem, on nazywa się Ryu, a mój dawny kompan w straży królewskiej nazywał się Ryo i, że ja nie potrafiłem zapamiętać tego imienia? Jestem naprawdę genialny, głupi skoro nawet czegoś takiego nie jestem w stanie zapamiętać.
- To ktoś nowy? - Podpytał, zwracając uwagę wszystkich na Kambe który przyszedł tu ze mną, mimo że być go tu nie powinno.
- Nie, pan Kambe już trochę z nami pracuje, jego kompanem jest Haru, jednak póki jest zawieszony, nie powinno go tu być, a ty do jego powrotu będziesz pod opieką Haru - Wytłumaczył, zwracając uwagę na mojego panicza. - Możesz tu zostać, ale nie życzę sobie żadnych wybryków z twojej strony, w tej chwili Haru i Ryu idąc na patrol, a więc rób, co chcesz, ale masz nie przeszkadzać, czekając na ich powrót - Rozkazał mu, zwracając się tym razem do nas. - Do roboty - Rozkazał nam, a my szybko ruszyliśmy do szatni, gdzie przyodzialiśmy swoje stroje, ruszając na patrol, musząc pozostać mojego panicza, który został w koszarach.
Trasa z Ryu miała być spokojna i przyjemna, to znaczy czy to od razu przyjemne miało być? Przyjemnie by mi było, gdyby zamiast niego samego był tu mój złośnik, a tak muszę znosić ciągłe gadanie, którego i tak nie rozumiem, to znaczy może i bym rozumiał, gdyby nie to, że raczej go nie słuchałem, bo niby po co słuchać miałem? To oznaka szacunku i grzecznego zachowania jednak ja sam nie wiem, czy chce być w stosunku do niego grzeczny, nie lubię go, nie chce z nim pracować, a mimo to muszę to robić, bo nie mam wyjścia a wszystko dlatego, że zawiesili mi Kambe, a mógł sam nie kombinować, wtedy zawiesiliby nas obojga, a ja nie musiałbym znosić tego głupka.
Ciężko westchnąłem, gdy po raz kolejny ten głupek wpadł na genialny pomysł, aby szpiegować jakieś tam złodziejaszka, ależ on jest głupi, nie mogąc tego znieść, wziąłem sprawy w swoje ręce, zgarniając tego nieszczęsnego złodziejaszka, zaprowadziłem do koszar, gdzie trafił do lochów, nie mając ochoty tego już znosić.
- Możemy już przesłuchać Bunte? - Usłyszałem tak dobrze znany głos przynoszący mi ukojenie.
- Tak, daj mi tylko chwilę, muszę pozbierać myśli, bo w innym wypadku zdecydowanie kogoś zabiję - Burknąłem, wciąż zły na tego głupka, którym muszę się opiekować jak dzieckiem, na które posiadanie się nie pisałem.
- Coś cię ugryzło? On ci coś zrobił? - Zapytał, przyglądając mi się z uwagą i jednocześnie zmartwieniem w swoich oczach.
- On mi coś zrobić? Daj spokój, on nawet na to jest za głupi, czuje się, jakbym wychowywał dziecko, a dziecka pod opieką dostać nie chciałem, niech szef sam się nim zajmuje lub da go komuś innemu, ja nie mam do niego już cierpliwości - Mruknąłem, dostrzegając chłopaka, który właśnie kierował się w naszą stronę.
- Pójdę po Buntę byle jak najdalej jego samego - Tym razem mruknąłem, bardziej do siebie niż do niego, znikając mojemu paniczowi z oczu, idąc w stronę dobrze znanych mi lochów.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz