Zejście po Bunte i wyciągnięcie go z lochów nie było ani wymagające, ani zbytnio drażniące, zdecydowanie bardziej wolałem przesłuchać tę gnidę niż gdybym znów miał wyciągać z opresji tego młodego głupka.
- Nie, znów wy - Westchnął ciężko, gdy tylko posadziłem go w pokoju, przesłuchań słysząc, za sobą otwierając się drzwi.
- Nie podniecaj się tak i my nie chcę cię widzieć - Mruknął Daisuke, który właśnie wszedł do środka, siadając na krześle stojącym po przeciwnej stronie Bunty.
- Czego wy ode mnie chcecie? - Zapytam, a w jego głosie dało się usłyszeć niezadowolenie, no cóż, na jego miejscy też bym się nie cieszył to dosyć oczywista sprawa.
- Porozmawiać i obyś odpowiadał na pytania, oszczędzając nam całego tego kłopotu związanego z obijaniem ci twarzy za brak współpracy - Odezwałem się, przypinając jego kajdany do stołu, nie mając ochoty siadać, nie umiałem patrzeć na tego człowieka który dla mnie był potworem, zgwałcił, sprzedał i uwięził, nie jedną kobietę nie czując się z tego powodu winnym i do tego wszystkiego zabił z jakieś powodu rodziców mojego partnera, czego również nie jestem w stanie mu wybaczyć, mimo że to nie mi ich odebrano, a jednak mimo to czułem złość, wiedząc, jak źle przyjął to do siebie Daisuke.
- Porozmawiać? Nie muszę, a nawet nie chcę z wami rozmawiać, nie muszę wam na nic odpowiadać, nie zmusicie mnie do tego - Stwierdził, a ja już wiedziałem, że będę musiał pilnować mojego panicza, aby przypadkiem nie przywalił mu w twarz no bo gdyby go zrobił, cóż ja bym się nie obraził, gdyby mu w pysk walnął, ale myślę, że nasz szef miałby coś przeciwko tego faktu.
- Jak ci zaraz.. - Zaczął, lekko podenerwowany Daisuke szybko się uspokajając. - Co wiesz o śmierci moich rodziców? - Zapytał, już zdecydowanie spokojnie, orientując się w tych emocjach, które zaczęły nim rządzić.
- Ja? Nic - Udał głupa, chyba myśląc, że zrobi z nam debili, o nie, niedoczekanie jego, pożałuje tego, co zrobił, nawet jeśli babka Daisuke będzie próbowała go znów wyciągnąć z więzienia.
- Tak? Zabiłeś ich i nic o tym nie wiesz? - Tym razem odezwałem się ja, wiedząc ile emocji, kosztuje to mojego panicza, aby go nie zabić lub chociaż zębów nie wybić.
- A kto powiedział, że ich zabiłem? - Zapytał, uśmiechając się przy tym, najwidoczniej świetnie się w tej chwili bawiąc.
- Z kogo próbujesz zrobić debila? Sam mówiłeś, że ich zabiłeś, co już nie pamiętasz? - Zapytał naprawdę zmęczony jego głupim gadaniemDaisuke, który był już na granicy wytrzymałość.
- Ja mówiłem coś takiego? A masz to gdzieś zapisane, ktoś to słyszał? Podpisał? No nie wydaje mi się - Był tak pewny swego, że aż zaskakiwał tym nie tylko mnie, ale i mojego panicza, chyba już byliśmy świadomi tego, jaki on głupi i jak bardzo stara się zrobić głupków z naszej dwójki.
- Najchętniej bym cię zabił, ale najpierw gadaj, co wiesz - Daisuke uderzyłem dłonią w stół, ale i to nie zrobiło wrażenia, że mężczyźnie.
- Nie strasz, bo i tak nic ci nie powiem, niech twoja babcia ci wszystko powie - Odezwał się, szczerząc do nas głupkowato.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz