sobota, 2 grudnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca zadowolony z powodu tego, że Miki mnie nie obudził i nie za bardzo przyjmowałem jego tłumaczenia. No bo, co z tego, że byłem zmęczony? Miałem dzieci pod opieką. A jak ma się dzieci pod opieką, to się nie można odpoczywać wtedy, kiedy się chce. Jak proponowałem Mikleo ponowne założenie rodziny, no to mój Miki opowiedział mi, co łączy się z posiadaniem dzieci, w tym było wiele wyrzeczeń, jak chociażby mniej seksu czy odpoczynku. Czemu więc pozwolić mi zasnąć? I czemu obudziłem się na górze? Byłem w salonie, na fotelu, tego ostatniego jestem pewien w stu procentach. Znaczy się, no zasnąłem, na chwilkę oczka zamknąłem. A czy chwilowe zamknięcie oczu zalicza się do snu? No nie wydaje mi się. Zresztą, zasnąłem czy nie zasnąłem, nie wiem, jak ja się znalazłem w łóżku. No Miki mnie tam nie zaniósł. Nie, żebym w niego nie wierzył, czy coś, ale ja byłem ciężki, bo mięśnie w końcu swoje ważą. 
- Ale ja się dziećmi powinienem zajmować, nie odpoczywać – mruknąłem, pusząc lekko swoje poliki. 
- Powinieneś, zgadza się, ale na szczęście rodziców jest dwoje i ja się nim też mogę zajmować – odparł, skupiając się na mnie. – Lepiej się czujesz? – dopytał, ewidentnie zmartwiony moją osobą, a niepotrzebnie. Przecież żyję. A jakbym nie żył, to i tak bym wrócił. Już raz to zrobiłem, czemu więc drugi raz miałbym tego nie zrobić? Ja uparty jestem. Zawsze znajdę sposób, by powrócić do mojego Mikiego. Chyba, że mój Miki mi powie w twarz, że mnie nie chce, to wtedy do niego nie wrócę, ale tylko wtedy. 
- Zawsze czuję się dobrze. Przed drzemką też czułem się dobrze – mruknąłem, nie do końca chcąc mu się przyznać, że plecy jak mnie bolały, tak dalej bolą. Ale teraz tak jakby trochę mniej. Dalej jednak wolę ograniczać mobilność głową, bo na pewno będzie mnie to boleć. 
- Ale uparciuch – westchnął ciężko, przyglądając mi się krytycznym wzrokiem. – Wiesz, że sobie takim zachowaniem krzywdę robisz? – dodał, znów przenosząc wzrok, teraz bardziej skupiając się na tym, co robił, zanim do niego przyszedłem, czyli chyba przygotowywał naszym dzieciom jedzonko. 
- Nie robię sobie krzywdy, póki mogę się ruszać, to jest dobrze – odparłem, dokładnie tak uważając. Zresztą, nawet jakbym nie mógł chodzić, to też jakoś bym znalazł sposób, by mu pomóc. Właśnie, jak chodzi o pomaganie... – Dużo mnie ominęło, jak spałem? – dopytałem, siadając ostrożnie przy stole. 
- Nie. Pobawiłem się trochę z dziećmi i zapomniałem się troszkę z kolacją. Nie, nie potrzebuję twojej pomocy. Później mi się ona przyda, kiedy trzeba będzie je wykąpać – odpowiedział, jeszcze zanim się zapytałem, czy może mam coś zrobić, by go odciążyć. Jaki mój Miki jest mądry niesamowicie... a może on potrafi w myślach czytać. To musi być drugie wytłumaczenie. 
- To w takim razie przygotuję kąpiel dla dzieci. I je też umyję – zaproponowałem, czując się znacznie lepiej z powodu tego, że do czegoś się nadam. W końcu. Cały dzień nic nie robiłem, więc może na koniec dnia się trochę zrehabilituję. A potem, jak Miki nie będzie chciał czegoś jeszcze ode mnie, no to będę mógł pójść spać, chociaż najchętniej bym poczytał, ale nie pamiętam, gdzie ją położyłem. I nie wiem też, czy Miki mi na to pozwoli. 

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz