Na jego słowa burknąłem cicho pod nosem, oczywiście to ja dałem dobre wejść na głowę, a czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, z tego, co mnie czeka, jeśli zawalę
- Mój drogi ja właśnie mam się nim zajmować jak dzieckiem i nie pozwolić, aby włosy my z głowy spadł, a jeśli tak się stanie, szef mnie wyrzuci, mam się z nim obchodzić jak z jakiem, a to trudne i irytujące, żadnego poprzedniego nie musiałem tak traktować a miałem już kilku w jego wieku i pewnie, gdyby nie jego status nie byłbym dla niego taki miły - Mruknąłem, tłumacząc mu, dlaczego to wszystko działa tak, a nie inaczej.
- I tak za bardzo dajesz sobie wejść na głowę - Stwierdził, z czym chyba trochę musiałem przyznać mu rację, ale cóż mam zrobić do każdego nowego, mam takie samo podejście. No może do każdego poza moim paniczem, on od początku wkurzał mnie jeszcze bardziej niż cała reszta tych młodych głupków.
- Od tego zależy moja praca, a więc, mimo że mi się to podoba, jeszcze będę go miał pod opieką - Przyznałem nie za bardzo szczęśliwy z tego powodu, szczerze nigdy nie prosiłem się, aby dostawać młodych niedoświadczonych pracowników, to szef stwierdził, że taka praca będzie dla mnie najlepsza, bo przecież mam cierpliwość i zazwyczaj jestem bardzo delikatny, ale powoli mam już tego dość, normalny pracownik za dodatkową pracę powinien dostać dodatkowe pieniądze i, mimo że nigdy nie byłem aż tak za pieniędzmi. Troszkę mnie to denerwuje, bo też ileż można robić wszystko za tą samą sumę pieniężną, tracąc przy tym czas na życie prywatne.
Spokojnie wypełniając dokumenty, zwróciłem uwagę na no właśnie i znów zapomniałem, jak on się tam nazywał R... No Haru myśl.. A no tak Ryu.
Skupiając, na nim swoje spojrzenie uniosłem brew w gęściej pytania.
- Szef chce, żebyś nauczył mnie wypełniać raport - Przyznał, na co chętnie był westchnął, nie no serio? Przecież to mi wszystko wydłuży, a ja chce do domu.
- W porządku, w taki razie siadaj - Wstałem od stołu, robiąc mu miejsce przy Daisuke który również oderwał się od pisania, przyglądając młodziakowi. - Czytać umiesz, a więc zacznijmy od początku - Zacząłem, spokojnie mu wszystko tłumaczyć chcąc, aby zrobił, co ma robić i jak ma to robić, nim zacznie samodzielnie pracował, bez mojej pomocy.
Trochę to trwało i jak zwykle siedziałem, w pracy dłużej niż powinienem a wraz ze mną mój panicz, który nie narzekał, woląc być chyba ze mną niż samemu w domu.
- Możemy już wracać - Odezwałem się, gdy przebrany wyszedłem z szatni, mając już dość tego dnia, nie był jakoś bardzo męczący, ale też znów najlepszy nie był, w końcu to uczenie nie jest zbyt przyjemne, chociaż przyznać muszę, że chłopak dość szybko się uczył przynajmniej tych papierkowych rzeczy, dobrze by było, aby tak szybko uczył się też zachowań na patrolu, właśnie wtedy byłoby mi prościej.
Mój panicz kiwnął głową, ruszając w stronę, wyjścia zatrzymując się, nagle krzywiąc nieznaczna.
- Coś się stało?
- Deszcz - Burknął, szybko mi wszystko tłumacząc.
- Ah - Wypaliłem, patrząc na deszcz. - To musimy iść szybciej - Dodałem, innego wyjścia nie mając, a nawet go nie widząc.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz