Na dźwięk jego słów od razu Coś mi się przypomniało, przecież przed powrotem do domu zajrzałem na targ i kupiłem coś, co mogło się stać ciepłe i jednocześnie słodkie tak jak sobie tego życzył.
- Może gorącą czekoladę? - Zapytałem, przeglądając mu się z zaciekawieniem.
- Och tak bardziej bym chciał, szkoda tylko, że jej nie masz - Odezwał się niepocieszony, ciężko leży tym wzdychając.
- No tak, szkoda, że o tym nie pomyślałem - Odpowiedziałem, od razu zabierając się za przygotowanie gorącej czekolady, zagrzałem wodę, nasypałem do kubków odpowiednią ilość czekolady, a następnie, gdy woda była już gorąca, zalałem czekoladę, porządnie wymieszałam i podałem ją mojemu paniczowi. - Proszę, to powinno ci zasmakować - Dodałem, wracając do obierania warzyw na rosół. Mój pani już trochę niepewnie wziął kubek do ręki, kosztując odrobinę napoju, który mu podałem, a na jego ustach od razu pojawił się uśmiech.
- Czemu mi od razu nie powiedziałeś, że kupiłeś czekoladę? - Zapytał, tym razem dużo bardziej zadowolony niż jeszcze chwilę temu.
- Nie pytałaś - Stwierdziłem, skupiony na tym, co właśnie robiłem, pilnując, aby wszystko, co przygotowuje, było przygotowane dobrze.
- Bo nie wiedziałem, że ją masz - Powiedział, popijając słodki napój, na który tak bardzo miał ochotę, a ja jako dobry partner, którym jestem, a tak mi się wydaje, zadbałem o to, aby miał wszystko, na co ma ochotę, nawet jeśli czasem muszę się poświęcić, aby dać mu to, czego chce.
- A no to już wiesz - Odezwałem się, nie odwracając w jego stronę wzroku, robiąc to, co do mnie należy. - Jak byś chciał, drugą porcję to daj mi znać - Dodałem po chwili, krojąc marchewkę, którą miałem dorzucić do wody.
- Dobrze - Zgodził się, skupiając całkowicie na napoju, który właśnie pił, dając mi czas na robienie rosołu, naturalnie wywar sam musiał gotować się około trzech może czterech godzin, nim będziemy mogli się go napić lub po prostu zjeść.
Mając sporo czasu, usiadłem obok mojego panicza, popijając swój napój, który zrobiłem również i dla siebie.
Mój słodki panicz wypił gorący napój, po którym widać było, że był padnięty, a to oznacza, że musi się położyć do łóżka.
- Chodź, położysz się - Powiedziałem, wstając od stołu, aby pomóc i mu wstać.
- Nie chce, wolę być tu z tobą - Stwierdził, co pozwoliło mi połączyć wszystkie kropki, tu nie chodziło o to, że on nie chce się położyć, on po prostu nie chce być tam sam, na szczecie nie muszę, bo ja pójdę tam z nim, rosół teraz będzie się gotował, a ja nie jestem mu w niczym potrzebny.
- To może zrobimy tak, pójdziemy razem do sypialni co ty na to? - Zaproponowałem, chwytając jego dłoń.
- I położysz się ze mną? - Podpytał z głosem pełnym nadziei, uśmiechając się do niego łagodnie.
- Tak, położę się obok ciebie - Zapewniłem go, całując w czoło, pomagając mu wstać z krzesła, biorąc na ręce, aby zanieść go do sypialni, gdzie położyłem delikatnie na łóżku, kładąc się tuż obok niego, przytulając do siebie.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz