Słysząc jego odpowiedź, pokręciłem głową, uśmiechając się do niego, łagodnie on naprawdę powinien bardziej wierzyć w swoje możliwości, jest zdolny i mądry, jeśli tylko chce, potrafi więcej, niż mu się wydaje, a jednak mimo to zawsze powtarza mi jedno i to samo, że to ja za bardzo w niego wierzę. Szkoda tylko, że to on wierzy w siebie za mało..
Nie komentując już tego, bo i po co skoro i tak nie miało to najmniejszego sensu, gdyż mój mąż jak zawsze uważał, że to ja przesadzam, a nie on w siebie nie wierzy. Skupiłem się na obiedzie, wiedząc, że muszę się skupić, jednocześnie muszą pilnować męża, aby i on przypadkiem niczego nie popsuł i To nie tak, że mu nie ufam. Ja po prostu wiem, że robienie chłodnika wcale nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać.
Skupiony na pracy włożyłem jajka do garnka, musząc ją ugotować, wyciągając cebulę i czosnek, który musiałem posiekać, zerkając na męża, który zdążył już zetrzeć ogórki.
- Zrobiłeś tak? W takim razie. Buraczki weź i umyj, zetrzyj na tarce o dużych oczkach, a łodygi posiekaj - Poprosiłem, dając mu kolejne proste zadanie, w końcu to niezbyt duże wymaganie, przynajmniej nie dla kogoś, kto chociaż trochę gotować umie. A nawet gdyby nie umiał, to zna obsługę noża, a to wystarczy do zrobienia tego, o co go poprosiłem.
Sorey zajął się burakami, a ja na maśle przysmażyłem cebulę i czosnek, dodając do tego botwinkę. Smażąc wszystko przez około pięć do dziesięciu minut, aby po usmażeniu wszystko ostudzić.
- Zrobiłem - Odezwał się zadowolony z wykonanej przez siebie pracy.
- Cudownie to teraz. Rzodkiewki pokrój w półplasterki i jak zdążysz, to koperek posiekaj - Poprosiłem, wskazując na rzodkiewkę i koperek, samemu musząc zająć się jajkami, które musiałem obrać, że skorupki.
I w taki to sposób oboje wspólnymi siłami zrobiliśmy chłodnik, na końcu dodając jeszcze jogurt, doprawiając najpotrzebniejszymi składnikami takimi jak pieprz i sól, aby dodać temu aromat i smak, mogąc teraz już podać wszystko na stół, ciesząc się pysznym smakiem chłodnika, a przynajmniej taką miałem nadzieję, że chłodnik dla dzieci będzie pyszny.
- Będziesz chciał też spróbować, jak smakuje chłodnik? - Zapytałem, nalewając sobie zupę, którą bardzo chciałbym już zjeść, a ze względu na to, że nasze dzieci jeszcze spały. Musiałem zrobić to sam, to znaczy mogłem na nie poczekać, ale tak bardzo już nie potrafiłem, chciałem zjeść coś naprawdę chłodnego, a w tej chwili najchłodniejszym posiłkiem był właśnie chłodnik.
- No nie wiem, raczej nie, nie jestem głodny, to znaczy nie potrzebuję jedzenia i nie chce jeść na siłę, to raczej nie jest zdrowe - Stworzył, z czym nie mogłem się zgodzić, w końcu nie do końca tak było.
- Nie szkodzi nam jedzenie na siłę, jeden problem jest taki, że tracimy smak jedzenia, które jemy, gdy się do czegoś zmuszamy - Powiedziałem, tłumacząc mu jednocześnie, jak to u nas wygląda, gdy jemy na siłę, a wiem to, bo sam kiedyś jadłem, aby dotrzymać towarzystwa mężowi i moim malucha, które często same jeść nie za bardzo chciały.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz