poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Co jak co, ale mój Miki jednak najmądrzejszy na świecie jest. Ja na przykład kompletnie nie pomyślałbym o obrączce i pierścionku, co przecież jest takie oczywiste. Przywykłem do tych naszych obrączek, w końcu tak długo je nosi, że kompletnie zapomniałem o tym takim drobnym fakcie. I coś czuję, że zaraz znów o nich zapomnę, bo jak widzę tę dwójkę razem, to mój umysł jakoś tak nagle kompletnie przestaje działać. I zapominam o wielu rzeczach. Obym jeszcze o tym naszym małym haśle nie zapomniał, bo to też wielce prawdopodobne. Może jednak na wszelki wypadek będę ich obu unikał. Albo miał taki ograniczony kontakt. Dla własnego bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego Mikleo. Gdybym go przypadkiem zdradził, to by się załamał. Ja bym się załamał. Skoro do końca tygodnia ma się wynieść, no to lepiej do tego czasu być czujnym i raczej powściągliwym. 
- Jeszcze tak dla własnej pewności będę może tak trochę oszczędny w kontakcie z wami. Bo ja głup jestem, mogę zapomnieć tego, co tu właśnie ustaliliśmy. Jak widzę was obu na raz to się stresuję bardzo i o wszystkim zapominam – odpowiedziałem, z uwagą obserwując dzieci, które już sobie wybierały smak lodów. 
- Bardzo będziesz w tych kontaktach oszczędny? – spytał, ewidentnie smutny z tego powodu. Nie dziwiłem się mu, to mi się też niezbyt podobało, ale musiałem wybrać mniejsze zło. 
- Jeszcze nie wiem. Jeżeli się zestresuję i o wszystkim zapomnę, no to wtedy się będę tak troszkę dystansował. Też mi się to nie podoba, ale wolę to, niż żeby przypadkiem zrobić coś, co później będzie mi ciążyło na sumieniu, a tobie złamie serce – wyjaśniłem, podchodząc do dzieci i cierpliwie czekając, aż wybiorą sobie to, co chcą. – Do końca tygodnia nie jest aż tak dużo czasu – dodałem, całując go w policzek. 
- O ile w ogóle sobie sam z siebie pójdzie – mruknął, chyba tak nie do końca pocieszony. 
- Jak sobie nie pójdzie, to ja go wyrzucę. Z chęcią bym to nawet teraz zrobił, no ale że dałeś mu szansę... cóż, to twój brat. Ej, ja nie mam żadnego rodzeństwa, nie? – zapytałem nagle, przerażony tym, że mógłbym mieć takie problemy, jak mój mąż, bo mój potencjalny brat albo siostra sobie ubzdurają, że Miki jest piękny i chcą go dla siebie. No bo mój Miki jest piękny, więc na pewno taka sytuacja by z tego wynikła. A ja bym nikomu mojego Mikiego nie oddał. On jest mój, i tylko mój, i nikomu nie pozwolę go skrzywdzić, a jak ktoś go skrzywdzi, to ja go skrzywdzę po tysiąckroć.
- Nie, spokojnie, z tego co mi jest wiadomo, to jako człowiek byłeś jedynakiem, a o żadnym przyrodnim też mi nie wiadomo – obiecał, na co westchnąłem z ulgą. 
- Całe szczęście, nie chciałbym, by nagle wydarzyła się podobna sytuacja, tylko z kimś z mojej rodziny – powiedziałem, płacąc odpowiednią sumę. 
- Wiesz, nie każde rodzeństwo jest takie jak mój brat. On też normalnie nie jest taki zły. Po prostu... trochę mu odbiło na twoim punkcie – powiedział spokojnie, czym mnie zaskoczył. 
- Wiem, że jest twoim bratem, ale nie wierzę, że go bronisz. Jak dla mnie nic go nie sprawiedliwa – odezwałem się, chwytając za rączkę Hany, która koniecznie chciała złapać moją dłoń. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz