Byłem zdziwiony, a nawet zmartwiony tą propozycją, oczywiście cieszyłem się z tego, powodu jednak nie byłem pewien czy robię to z własnej woli, nie chcę, aby z mojego powodu się do czegoś zmuszał, w końcu nie chcę jego krzywdy i nigdy bym nawet nie chciał.
- Rozumiem, że jesteś tego pewien, a przynajmniej tak mi się wydaje, jednak uważam, że nie będziesz czuł się z tym dobrze, bo wiesz, możesz wciąż czuć się zestresowany czy coś a ja bym tego nie chciał - Przyznałem, nie do końca wierząc w to, że ma na to ochotę tak sam od siebie, przecież jeszcze nie dawno strasznie się bał, a teraz sam od siebie to proponuję?
- Haru, skoro mówię ci, że tego chce, to znaczy, że chce, a ty proszę, nie dyskutuj z tym, tylko idź, przygotuj nam kąpiel, proszę - Na jego słowa kiwnąłem głową, wstając z łóżka, na którym przed chwilą siedziałem, idąc grzecznie do łazienki, gdzie przygotowałem nam gorącą kąpiel z bąbelkami i wszelakim dodatkami, które tak lubił mój panicz.
Zadowolony z efektu, który uzyskałem, opuściłem ciepłe pomieszczenie.
- Zapraszam, kąpiel gotowa - Zaprosiłem Daisuke do łazienki, mając nadzieję, że jest pewien tego, co robi..
- W samą porę - Zadowolony spojrzał na mnie, podając wszystko to, co musiałem mieć do kąpieli i przebraniu się tuż po niej.
Zadowolony wziąłem wszystko to, co należało do mnie, wchodząc wraz z nim do łazienki, gdzie miałem rozebrać się jako pierwszy wejść do wody odwracając wzrok, Daisuke może i chciał kąpać się ze mną w balii, jednakże nie do końca chciał, abym na niego patrzył, wciąż czuł się brudny, po tym, co zrobił mu ten facet, a ja wcale mu się nie dziwiłem, na jego miejscu też bym się stresował..
Mój panicz wziął głęboki wdech, wchodząc do ciepłej wody, powoli opierając się o moją klatkę piersiową, z czasem przestanie się już tak stresować, chociaż kto wie, może być tak, że nie będzie chciał już nigdy więcej się ze mną wykąpać. Twierdząc, że jednak za bardzo się tym wszystkim zestresuje.
Po tym, jak oparł się o mnie, ucałowałem go w policzek, zamykając swoje oczy, ciesząc się, że mam go przy sobie pierwszy raz od dawna.
- Jak się czujesz? Jest dobrze? Jeśli nie mogę opuścić balii - Zacząłem, niepewnie nie chcąc, aby źle się czuł, w końcu nie o to mi chodziło, z resztą już o tym wspominałem, tylko nie wiem, czy mu to mówiłem, czy mu tego nie mówiłem, to akurat sprawa naprawdę trudna, bo ja nie kojarzę, abym cokolwiek zrobił lub powiedział na głos.
- Uspokój się, niepotrzebnie mnie w tej chwili stresujesz, jeśli będzie mi źle, powiem ci o tym, a jak na razie bardzo proszę bądź cicho - Uciszył mnie, nie chcąc, abym już więcej gadał, no ale jak ja mam nie gadać, gdy martwię się o niego jak o nikogo innego, w końcu go kocham i to kocham nad życie swoje.
- Przepraszam, ale ja tak po prostu czysto ludzko się o ciebie martwię, a to nic złego przecież - Odpowiedziałem, przyznając się do tego, co czułem i musiałem.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz