Muszę przyznać, trochę nie rozumiałem pytania Haru. Skąd mu to przyszło do głowy? Wiem, że jestem słaby w okazywaniu emocji, mówienie o nich tak otwarcie i przekazywanie ich poprawnie było trochę dla mnie trudne, ale chyba wiedział, że go kocham. Albo może właśnie nie wiedział, albo nie jest pewien moich uczuć, i stąd to pytanie. A już mi się wydawało, że udaje mi się częściej mówić te dwa chyba uwielbiane i pożądane przez wszystkich słowa. Wychodzi na to, że nie. Muszę to zapamiętać, tylko... czy mi się to uda? Mam wiele na głowie i też jednocześnie muszę pamiętać o tym, by uważać na żebra.
- Ponieważ cię kocham – powiedziałem, gładząc go po głowie, trochę tak drażniąc jego uszy. Sierść w ciągu tego miesiąca bardzo mu się poprawiła, i stała się taka mięciutka w dotyku, i nie potrafiłem się oprzeć drażnieniu ich. Zresztą, sądząc po jego ogonie, jemu to tak nie przeszkadza.
- I tylko dlatego? – spytał, jakby taki trochę zdziwiony. A to nawet dziwne, bo to przecież on mnie tego nauczył.
- Albo aż dlatego. Kocham cię, zależy mi na tobie i dobrze się przy tobie czuję. Chyba, że masz chęć na moją krew, wtedy nie czuję się do końca najlepiej. Nie będę ukrywał, że twoja żądza krwi mnie nie przeraża, bo mnie przeraża, ale też wiem, że to nie ty, i że rozwiążemy ten problem – powiedziałem łagodnie, nie przestając go głaskać.
- A co, jeżeli to właśnie jestem ja? I już nigdy się jej nie pozbędę, i już zawsze będę ją czuć? – spytał, zakładając najgorszy możliwy scenariusz, w który ja nie wierzyłem. W końcu się uspokoi. Byłem tego bardziej niż pewien.
- Jeżeli tak będzie, no to będziemy ci szukać jakiegoś zwyrodnialca, za którym nikt nie zatęskni i którego brak przysłuży się światu – zaproponowałem, gładząc go po policzku. Ludzi krzywdzących innych w sposób bestialski trochę tu jest. Ale to będzie ostateczna ostateczność. Wpierw spróbujemy tę żądzę jakoś uciszyć. No i jeszcze jego wygląd... sam nie wiem, co z nim zrobić. Nie wiem, czy jakakolwiek mikstura na to zadziała. Trochę bym się też bał ciągać go po magach, bo nie mam pewności, czy ktoś by go nie dostrzegł, albo czy mag nie postanowi go nie wydać. To zbyt niebezpieczne. – Naprawdę chcę tego ślubu, ale jeżeli to by cię naraziło na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, to z niego zrezygnujemy – dodałem chcąc, by był pewien, że zależy mi tylko i wyłącznie na jego dobru. Moje marzenia nie muszą się spełniać. Zresztą, nawet bym nie potrafił cieszyć się z wesela przeczuwając, że Haru może potem trafić na szubienicę.
- Z niczego nie rezygnujemy, nie dopuszczę do tego – obiecał, ale sam nie wiem, czy będzie w stanie tę obietnicę dotrzymać, bo jeżeli jego wygląd się nie zmieni, to siłą rzeczy będziemy musieli zrezygnować.
- Po prostu nie rób nic, co by cię narażało na niebezpieczeństwo, dobrze? – poprosiłem, trochę obawiając się, że może zbyt bardzo chcieć dać mi to, czego chcę, nie patrząc na siebie. – Chcesz coś może do jedzenia? Albo picia? Potrzebujesz jeszcze czegoś? – dopytałem, zdając sobie sprawę, że przecież od śniadania niczego nie jadł, ani nie pił. Może poza krwią, ale nie wiem, czy to go nakarmiło i napoiło.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz