wtorek, 6 sierpnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Chciałbym, żeby było to takie proste dla mnie, jak dla niego. Chciałbym mu bez wahania mówić o tym, co mnie kłopocze, i jakie mam problemy. Nie potrafiłem jednak się wyzbyć tego okropnego przeczucia, że dam sobie radę, i że nie powinien go kłopotać myślami, które mnie dręczą. Jak słusznie zauważył, zawsze ze swoimi problemami byłem sam, i czy sobie z nimi radziłem, czy nie, niemiałem wyjścia, jak tylko jakoś znaleźć rozwiązanie na te swoje problemy. I do tej pory jakoś udawało mi się z nimi radzić. Jakoś. Raz lepiej, raz gorzej, i teraz wyraźnie jest gorzej. 
- Chciałbym mieć tyle optymizmu co ty – wyznałem, opierając głowę o jego klatkę piersiową, powoli się wyciszając. Trochę ten koszmar zaburzył moją równowagę, nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem zły sen. Chyba wtedy, kiedy starałem sobie radzić z tym wykorzystaniem Kaito. Wtedy nie było nocy, której spokojnie nie przespałem. Haru też wtedy strasznie mi pomógł. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby uwierzył w jego kłamstwa i mnie zostawił. 
- Wystarczy, że będziesz mi mówić, co cię kłopocze. Dzięki temu naprawdę zaczniesz mi ufać, i między nami już będzie lepiej – obiecał, całując mnie w policzek. 
- Przepraszam. Byłem pewien, że ci ufam – powiedziałem, zaczynając mimowolnie gładzić Ametyst po mięciutkiej sierści. 
- Może mamy trochę inne definicje zaufania – odparł, przyglądając mi się z uwagą. – Będziemy pracować nad tym. Nie zostawię cię. 
- Ciężko by ci teraz było mnie zostawić, na ten wypadek się zabezpieczyłem, po coś ten ślub wzięliśmy – powiedziałem lekko żartobliwie, ocierając ostatnie łzy. Nawet nie wiem, czemu płakałem. Nie powinienem płakać. Łzy to słabość, której nie powinienem pokazywać nikomu... albo właśnie nie powinienem myśleć w ten sposób. Haru może je widzieć. Ale tylko on. I też nie z często, bo nie chcę wyglądać żałośnie, a tak właśnie wyglądam, kiedy płaczę. 
- Oczywiście wszystko sobie przemyślałeś – powiedział w podobnym tonie, całując mnie w skroń. – Gdzie zjemy obiad? Tutaj, w kuchni, na tarasie?
- Mogę przejść do kuchni – powiedziałem, nie mając ochoty na wychodzenie na zewnątrz. Słońce było ostre, więc musiałbym się nasmarować balsamem, by się nie opalić, a i jego miałem ograniczoną ilość. Opalenizna by mi nie pasowała, mam chłodny typ karnacji, źle bym wyglądał. 
- Zapraszam zatem do kuchni za piętnaście minut – odpowiedział, po czym ucałował mnie w policzek i zostawił mnie samego, ale znacznie spokojniejszego. 
Posiedziałem jeszcze przez chwilę na łóżku, a następnie odłożyłem wiercącą się Ami na podłogę i podszedłem do szafy. Jutro był ten festyn, na który Haru chciał iść ze mną. Trochę wątpiłem, aby był to dobry pomysł, nie chciałbym mu zniszczyć pięknego wydarzenia moją zazdrością. Czułem też, że Haru beze mnie nigdzie nie pójdzie, a także przecież chcę, by coś na tym wyjeździe zobaczył, dlatego innego wyjścia, mieć nie będę. A skoro mam tam iść, muszę się ładnie ubrać. Tylko w co...? To musi być coś, by Haru nie odrywał ode mnie wzroku, wtedy będę względnie spokojny. Tylko co to może być... może tę delikatną ozdóbkę, którą to niedawno mi kupił? Jemu się podobało, wyglądałem w niej dobrze, i też wydaje mi się, że nie musiałbym jej zakładać na bluzkę, a po prostu na ciało, nad morzem to nie będzie budziło sensacji, tutaj wszyscy ubierają się lekko, zwłaszcza w taką pogodę. I do tego czarne spodnie... powinno być w porządku. Może jeszcze spytam Haru o zdanie? Ubrałbym to, i mu się pokazał... ale to po obiedzie. Swoją drogą ciekawe, co dzisiaj przygotował, bo ani nie pytał, ani nie mówił... na pewno będzie to dobre, tego jestem nawet bardziej niż pewien.

<Piesku? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz