Haru był niemożliwy... sukienka? Czemu ze wszystkich rzeczy akurat zdecydował, że mam ubrać sukienkę? Może jeszcze założę perukę, z moim delikatnym typem urody to będę wyglądał jak kobieta. Naprawdę nie mógłby poczekać kilku miesięcy, aż naprawdę zostanę kobietą? Wtedy nosiłbym te sukienki dla niego, ile tylko będzie chciał... pewnie to sobie zaplanował, i specjalnie wczoraj mnie poił winem, bym przegrał. Ja się odegram za to. Może nie dzisiaj, bo na to czasu raczej za bardzo nie będzie, ale w najbliższym czasie. I też się nie będę powtrzymać. On nie miał żadnych skrupułów, wybierając dla mnie do założenia sukienkę, więc ja założę mu obrożę, i przypnę smycz, może nawet zapnę kaganiec... oj, zemszczę się za to poniżenie. Jeszcze co prawda nie wiem, jaki strój mi wybierze, wpierw musi go kupić, i mam nadzieję, że nie będzie to coś bardzo dziwnego, chociaż sukienka będzie dziwna sama w sobie.
W pewnym momencie poczułem, jak coś wdrapuje się na moje ramię, by następnie się z niego zsunąć, oczywiście pomiędzy nami. Ktoś tu był za bardzo złakniony atencji. To akurat było sprawiedliwe, za chwilę wyjdziemy na dłuższy czas i będzie samiuteńka... oby się jej nic nie stało podczas naszej nieobecności. Nigdy bym sobie nie wybaczył, jeżeli by zrobiła sobie krzywdę. Z delikatnym uśmiechem na ustach bawiłem się z nią, zaczepiając jej ogonek, uszko, łapkę, drażniąc się z nią. Miałem co prawda wypoczywać w ramionach Haru, ale jak to miałem zrobić, kiedy między nami leżała kuleczka pełna słodkości?
- Już muszę się przygotowywać – powiedziałem w pewnym momencie wiedząc, że nie mam wiele czasu. Jeszcze w końcu trzeba dotrzeć do miasta, kupić lampiony do wypuszczenia, co nieco zjeść coś przy stoiskach...
- Bardzo ci do tego spieszno – odezwał się rozbawiony, na co prychnąłem cicho. Do czego mi spieszno? Do tego, by ludzie patrzyli się na mojego przystojnego męża? Bo na pewno będą się patrzeć, niezależnie od tego, co założy.
- Cóż mogę powiedzieć, wygodne to łóżko – mruknąłem, w końcu wstając z materaca i podchodząc do szafy.
Wyjąłem strój, który zamierzałem założyć na dzisiejszy festyn, i zniknąłem w łazience. Myć się nie zamierzałem, zrobiłem to po zajęciu się końmi, więc jedyne, co mi zostało, to założyć na siebie te cudowne błyskotki, uczesać włosy, nałożyć na twarz pielęgnację, oraz oczywiście zapach. Haru mówił mi, że naturalny zapach mojego ciała był przyjemny, ale mimo wszystko wolę nie ryzykować, że ktoś uzna inaczej. Postawiłem na moją ulubioną, sprawdzoną mieszankę, czyli kwiat rozmarynu, owoc bergamotki i nutka wytrawnej brandy. Nie chcąc przesadzić perfumy nałożyłem tylko na przeguby dłoni, a także za ucho. Przyglądając się sobie w lustrze zacząłem się zastanawiać, czy jeszcze tutaj czegoś brakuje? Chciałbym dobrze wyglądać dla Haru. I może nawet trochę dla innych, by Haru był o mnie zazdrosny i tym samym poświęcał mi większą atencję.
- Uważasz, że powinienem założyć do tego kolczyk z szafirem? To nie będzie za dużo? – zapytałem Haru o zdanie, kiedy tylko do niego podszedłem. – I fryzura, fryzura jest w porządku? Zaczesałem włosy do tyłu, bo jakoś tak mam wrażenie, że wtedy poważniej wyglądam. A do takiego stroju lepiej nie wyglądać za młodo. Co sądzisz? Wyglądam dobrze? – zapytałem, obracając się wokół własnej osi, by mógł mnie obejrzeć z każdej strony.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz