Zmrużyłem podejrzliwie oczy słysząc jego propozycje. Dlaczego mi to zaproponował? Nie chce, bym szedł? Chce się z kimś jeszcze spotkać w mieście, tak bez mojej wiedzy? Czy niewystarczająco pokazałem mu, że jest mój? Może jednak powinienem być bardziej stanowczy i zaborczy? Tylko, z kim mógłby się spotkać... tylko raz puściłem go samego do miasta, jak rano zaspałem, kiedy wyruszał z Haru po nasze rzeczy, ale to szedł tylko do farmera po konie, z kim by wtedy pogadał? Chociaż... jeszcze jeden raz puściłem go samego do miasta, jak szukał domu dla nas. Mógł spotkać wielu ludzi. Wielu różnych ludzi. I tych dobrych, i tych złych, chociaż sądząc po tym, co czułem, podejrzewam, że tych złych. Może ktoś mu zrobił krzywdę i teraz go szantażuje? Najlepiej, jak od razu skonfrontuję to z Mikleo, a nie będę sobie w głowie tworzył własnych scenariuszy.
- Czemu mnie ze sobą nie chcesz? – spytałem, patrząc na niego podejrzliwie.
- To nie tak, że nie chcę. Chcę, ale, tak jak mówiłem, nie chcę cię narażać na stres. Wiem, że jesteś teraz jesteś znacznie bardziej uczulony na ludzi i niektóre ich zachowania, a musisz zachować spokój. Dopiero co przeprowadziliśmy się tutaj – odpowiedział spokojnie, a jego odpowiedź miała sens. Faktycznie, nie powinienem się dać ponieść wściekłości, ludzie nie mogą wiedzieć, kim jestem ale do tej pory świetnie mi szło to tłumienie w sobie emocji, co robiłem tylko dla Mikleo. Gdyby nie on, połowa z tych ludzi topiłaby się we własnej krwi.
- Nie mogę cię puścić samego. Za dużo ludzi chce cię dla siebie. Muszę cię pilnować – odpowiedziałem, nie dopuszczając do siebie żadnej innej możliwości. Pójdę z nim jutro do miasta i dopilnuję, by żadna obca ręka nie wylądowała na jego ciele.
- Ale... – zaczął, ale nawet nie chciałem go słuchać.
- Ale koniec tematu. Idę z tobą – zarządziłem, wstając z krzesła. – Rano w takim razie trzeba wcześnie wstać. Proponuję, byś się wykąpał i poszedł spać – zaproponowałem, chcąc dla niego jak najlepiej, chociaż chyba mi to tak średnio wychodzi. Chcę mu zrobić kakao i go nie chce, kupiłem czekoladę i także nie chce, poza czekoladą ma także czekoladowy krem, którym może sobie nasmarować chleb, ale... sam już nie wiem. Czekoladę uwielbiał przecież. Co się stało teraz, że jej nie lubi? Przegapiłem coś? W sumie, to tak właściwie cały rok straciłem, nie robiłem nic poza treningiem i leczeniem ran. A Miki...? Nigdy mi nie mówił, co przez ten czas robił. A ja też tak właściwie nigdy nie pytałem. Głupi jestem. Jak będziemy sobie leżeć, zanim zaśniemy, spytam go, co przez ten rok robił. Powinienem tak właściwie to zrobić już dawno temu... .mam nadzieję, że mi wybaczy moją głupotę
- A ty się nie myjesz? – spytał, na co pokręciłem głową.
- Ja już się umyłem. Poczekam na ciebie w sypialni – oznajmiłem, biorąc ze sobą Banshee. Nie potrzebowała już całonocnego grzania, ale też nie mogę jej zostawiać na całą noc na zewnątrz. Myślę, że jak będzie sobie spać w nogach łóżka, to nic się nie stanie. W końcu, nie może spać na podłodze, zimno od niej ciągnie, nie to co od miękkiego łóżka...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz