Na jego słowa nic nie powiedziałem, tylko westchnąłem ciężko. Coś tak czułem, że właśnie tak będą wyglądać nasze dni; narzekanie, marudzenie, paplanie... a to nie była jakoś bardzo zła gospoda. Bywałem w gorszych. Ale jak on całe życie w pięknej rezydencji... No to oczywiście, że będzie narzekał.
– Cieszy mnie to, bo będziesz spędzał tu całe dnie – odpowiedziałem, wyglądając przez okno. Cisza, spokój... Byleby on tylko za bardzo nie szalał. Nie możemy zwracać na siebie uwagi, a on jest na tyle atrakcyjny, że samą sylwetką będzie interesował co poniektórych mężczyzn, jak i kobiety.
– Boże, weź mi nie przypominaj. Już mam dosyć – burknął, opadając na łóżko. – Nie najgorszy materac. Mam nadzieję, że chociaż czysty.
– Ależ ty narzekasz – pokręciłem z niedowierzaniem głową, poprawiając kotarę.
– Tylko to mi pozostało, żeby nie zwariować – odparł, a ja wyczułem na sobie jego wzrok. – I co ja mam tu robić? Zanudzę się na śmierć.
– Możesz się zawsze rozebrać i popilnować ubrań – wzruszyłem ramionami upewniając się, że drzwi to pokoju są zamknięte. Nie po to wybierałem pokój na poddaszu, z dala od wszystkich, by ktoś przypadkiem nam spokój zakłócił.
– Chciałbyś, zboczeńcu. Na to ciało, nawet tylko na podziwianie, trzeba sobie zasłużyć – odparł, przesuwając dłonią po swojej talii.
Ależ on mnie irytował.
Podszedłem do niego, a następnie sprawnie chwyciłem jego nadgarstki i uniosłem je wysoko, nad jego głowę, nachylając się nad nim.
– Wydaje mi się, że wystarczająco na ciebie zasłużyłem, nie sądzisz? – wyszeptałem mu do ucha, drugą dłonią dociskając jego biodra do materacu. – Ochroniłem cię przed słońcem, dwukrotnie. Ochroniłem cię przed wielkim, złym wilkiem. Dzięki mnie chodzisz najedzony, nie musisz pić jakichś szczochów. Zasługuję na ciebie, na podziwianie i na kosztowanie twojego ciała bardziej, niż sobie możesz wyobrazić – syknąłem, w końcu go puszczając. Zaczęło się mu to podobać, czułem, jak jego ciało drży, a oddech przyspiesza. Chciał czegoś więcej. A ja nie byłem tak dobry, by teraz mu dać to, czego chce. Na to będziemy mieć czas.
– No faktycznie, bardzo dobrze się ostatnio spisałeś. Myślę, że mogę cię wynagrodzić... I oczywiście poduczyć. Połączyć przyjemne z pożytecznym – uśmiechnął się ładnie, kusząco, ukazując swoje kiełki, które już kilka razy znalazły się w moich żyłach.
– Na takie rzeczy przyjdzie czas – odpowiedziałem, zajmując miejsce obok niego. – Co wiesz o wilkołakach?
– Naprawdę teraz musisz o tych pchlarzach gadać? – burknął, ewidentnie tym faktem niepocieszony.
– Chcę. Mam tylko podstawową wiedzę, która nie jest pewna, pochodzi ona od ludowych wierzeń, a to, jak wiesz, nie jest najlepsze źródło informacji. Poza tym, że nie lubią srebra, tak właściwie nic nie wiem. A dobrze coś o nich wiedzieć, skoro teraz na nas polują – wyjaśniłem, mając ochotę na bardziej efektywnie spędzenie tego czasu.
<Różyczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz