Jego zachowanie było dzisiaj jakieś inne, nienaturalne, jakby próbował coś przede mną ukryć. Wpatrywał się w podłogę, unikał mojego wzroku, a kiedy już na niego zerkałem, miałem nieodparte wrażenie, że coś jest zdecydowanie nie tak.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem w końcu, marszcząc brwi i uważnie obserwując każdy jego ruch.
- Oczywiście, że tak. Dlaczego pytasz? - Odpowiedział zbyt szybko. Głos miał niby normalny, ale wyczuwałem w nim drobne pęknięcia, jakby desperacko próbował utrzymać spokój.
- Zachowujesz się dzisiaj… dziwnie. Jak nie ty - Mruknąłem, odsuwając dłonie z jego bioder. Przechyliłem głowę, analizując go wzrokiem. Słyszałem szybsze bicie jego serca, czułem narastające napięcie, moje wilcze zmysły nie dawały się oszukać.
- Od kilku miesięcy *nie jestem* jak ja - Burknął, odwracając się jak obrażone dziecko. Za co tym razem? Nawet nie miałem pewności.
- Nie o to chodzi. Ty nie zachowujesz się inaczej… ty zachowujesz się dziwnie - Podkreśliłem. - Jakbyś coś ukrywał. - Zacisnął dłonie w pięści, jakby chciał ukryć drżenie.
- Nic nie ukrywam. Przestań sobie coś dopowiadać - Warknął, próbując przykryć stres złością. Ale złość nie miała podstawy, czułem to wyraźnie. Była tylko zasłoną.
Zrobiłem krok w jego stronę, delikatnie, ostrożnie, bo nie chciałem go spłoszyć.
- Daisuke… pamiętasz, że jestem wilkołakiem, prawda? - Powiedziałem cicho, ale stanowczo. - Czuję twój niepokój. Czuję, jak przyspiesza ci puls. To nie jest coś, co możesz przede mną ukryć. Jeśli coś się stało, powinienem wiedzieć. Zaczynam się martwić, a ty tylko jeszcze bardziej mnie upewniasz, że coś jest nie tak. - Podniósł na mnie wzrok, wreszcie. Tylko na moment, ale wystarczyło, żebym zauważył cień strachu, który błysnął w jego oczach. Coś go gryzło. Coś poważnego.
I jeśli nie powie mi tego sam… będę musiał to z niego wyciągnąć.
- Nic mi nie jest - Fuknął, gwałtownie odsuwając się ode mnie. Przeszedł kilka kroków w stronę łóżka i usiadł na jego skraju, zakładając ręce na piersi niczym zbuntowane dziecko - Zjesz coś? Może jesteś głodny? - Zaproponował nagle, jakby ktoś przełączył w nim tryb. Ta zmiana nastroju była tak gwałtowna, że aż mnie zbiła z tropu. Może po prostu byłem zbyt zmęczony po całym dniu pracy pełnym bodźców, żeby to ogarnąć… ale raczej wątpiłem. To nie wyglądało na zwykłą huśtawkę nastroju.
- Chciałbym raczej dowiedzieć się, co się z tobą dzieje. Zjeść jeszcze zdążę - Odpowiedziałem spokojnie, po czym podszedłem do niego i uklęknąłem przed nim, opierając dłonie na jego kolanach. Chciałem, żeby spojrzał mi w oczy, żeby przestał uciekać.
- Daj już spokój, nic mi nie jest. To tylko… emocje, nad którymi nie potrafię zapanować - Mruknął, odwracając głowę. Kolejna zasłona dymna. Kolejna wymówka. I kolejne kłamstwo. Coś we mnie zacisnęło się nieprzyjemnie, nie tak to powinno wyglądać. Nie w naszej relacji.
- Kłamiesz - Powiedziałem bez podnoszenia głosu, ale wystarczająco stanowczo, żeby w końcu na mnie spojrzał. - Czuję to. Nie wiem tylko dlaczego. Zrobiłem coś nie tak? To… dlatego, że ostatnio mnie tyle nie ma? Rozumiem, że możesz mieć tego wszystkiego dość, ale kłamanie? To nie jesteś ty. To do ciebie zupełnie niepodobne. - Przez moment patrzył na mnie z wyrazem, którego nie potrafiłem rozszyfrować, mieszanina strachu, wahania i czegoś, co wyglądało jak poczucie winy.
Jego serce znów przyspieszyło. Coś zdecydowanie było nie tak.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz