Wody albo słońca? Czy on w tej chwili naprawdę mi grozi. I do tego jeszcze chce mnie zabić? Brzmiało to podejrzanie. Jak on ma w ogóle czelność… Bezczelny drań. Gdyby nie to, że coś do niego czuję i nie chodzi tylko o pragnienie jego krwi, może naprawdę rozwiązałbym ten problem, gdy śpi. A jednak… jest też ta druga strona: jego bliskość, bezpieczeństwo, to jedyne poczucie, że ktoś jest obok, gdy wszystko inne się wali.
- Oczywiście, spal mnie od razu, zabij - Warknąłem, czując jego palce zanurzające się w moich włosach. - W końcu jestem tylko głupim wampirem, z którego nie ma żadnego pożytku. - Sam już nie wiedziałem, czy powinienem się złościć, czy on po prostu znów próbował mnie sprowokować, bo doskonale wiedział, jak na mnie działają jego słowa.
- Nie mówię o prawdziwym słońcu ani wodzie. To bardziej taka metafora - Wyszeptał tuż przy moim uchu, po czym chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. - Ja mogę być twoim słońcem. A nad „wodą”… możemy popracować. - Oczywiście droczył się. Czułem to w każdym jego geście. Wiedziałem, że nic z tego nie wyniknie nie teraz. Mimo to irytacja mieszała się ze znajomym, nieznośnie przyjemnym napięciem. Jego dotyk, jego gra, to drżenie ciała… to wszystko działało na mnie bardziej, niż powinno.
- Jesteś okrutnym draniem. Kiedyś pożałujesz, że tak ze mną igrasz - Syknąłem, ale on tylko uśmiechnął się szerzej. Doskonale widział, jak bardzo jestem zirytowany, i równie dobrze widział, jak moje ciało mimowolnie zdradza podniecenie. Nie mogłem tego ukryć. Prawdę mówiąc, nie chciałem.
- Oczywiście, postaram się wtedy przejąć tym jeszcze bardziej - Mruknął, muskając mnie w nos, po czym znów chciał opaść na łóżko. I pewnie by to zrobił, gdyby nie pukanie do naszych drzwi. No proszę, dopiero co się tu pojawiliśmy, a już ktoś zakłóca nam spokój?
Elian, nie chcąc wzbudzać żadnych podejrzeń, podszedł do drzwi i otworzył je. W progu stał młody chłopak, którego zdążyłem już wcześniej zauważyć, syn gospodarza.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, chciałem tylko zapytać, czy czegoś państwo nie potrzebują - Odezwał się grzecznie, zerkając na mnie zza ramienia Eliana.
Nie mogłem się oprzeć. używając swoich magicznych i jakże cudownych oczu, pozwalając, by biedaczek całkowicie uległ mojej urodzie, tylko dla zabawy, nie z potrzeby. Jego spojrzenie natychmiast zaszkliło się zachwytem, a usta uchyliły w niemym podziwie. Stał przez chwilę bez ruchu, wręcz się śliniąc. O tak, to zdecydowanie mi się podobało. Lubiłem gdy tak na mnie patrzyli, coś w tym było naprawdę seksownego.
Elian, lekko zirytowany, pstryknął mu palcami przed twarzą, wyrywając go z transu.
- Niczego nie potrzebujemy. Proszę nam nie przeszkadzać - Powiedział chłodno i zatrzasnął drzwi. Odwrócił się do mnie z uniesioną brwią, jakby chciał powiedzieć: Naprawdę musiałeś?
Moje oczy zabłysły w półmroku, który zawładnął pokojem, a zęby wyłoniły się w szerokim, dla niektórych zapewne niepokojącym uśmiechu.
- Może jednak nie będzie tu aż tak źle - Wymruczałem, czując, jak w mojej głowie już rodzi się kilka… interesujących pomysłów.
<Człowieku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz