Absolutnie się nie spieszyłem, bo i po co miałbym to robić? Mi się tam nie spieszyło, mieliśmy w końcu całą noc dla siebie oraz na to, by wymęczyć Mikleo. Zresztą czy to nie on sam mówił, że podobają mu się takie zabawy, więc narzekać nie powinien. Mimo jego ponagleń, nic sobie z nich nie zrobiłem, tylko dalej zajmowałem się jedynie pieszczeniem jego skóry, jakby na nowo odkrywając jego najwrażliwsze punkty, by i tak nie skupiać się na nich, tylko wokół nich. Strasznie irytowałem tym Mikleo, widziałem to po tym, jak wypychał biodra do przodu, czy odrobinkę się szarpał, jakby chciał się wyrwać z uwięzi. Niestety albo stety, całkiem go mocno przywiązałem, więc jego wydostanie się było wręcz niemożliwe. Kiedy go wiązałem początkowo myślałem, że trochę za mocno to robiłem, ale teraz zmieniać zdanie. Miałem wrażenie, że gdybym zrobił to słabiej, to jego ręce byłyby wolne, a tego nie chciałem. Nie dzisiaj.
Nie skupiałem się na żadnych szczególnych punktach ani się nie spieszyłem, a Miki po pewnym czasie jęknął zdecydowanie głośniej, szarpnął mocniej za pasek i doszedł, po raz pierwszy tego wieczora, ale na pewno nie ostatni. Muszę przyznać, że odrobinkę mnie tym zaskoczył, nie sądziłem, że takie niewinne pieszczoty są w stanie go doprowadzić do takiego stanu, no ale się nie zraziłem, bo czemu bym miał? Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, a następnie dokładnie wyczyściłem jego ciało z soków. Jak chodzi o pościel... cóż, wypiorę ją jutro. Pewnie i tak jeszcze zdąży się ubrudzić nie raz i nie dwa w przeciągu tego wieczoru.
- Musisz trochę uważać. Wydaje mi się, że trochę lat to łóżko ma i ramy już tak mocne nie są – powiedziałem rozbawiony, patrząc właśnie na ramę, która chyba tak odrobinkę się wygięła... Albo to Miki jest tak niesamowicie silny, albo drewno już ma swoje lata.
- Więc przestań się nade mną pastwić i po prostu we mnie wejdź – poprosił, ale nie mogłem się na to zgodzić. W końcu dopiero co zaczęliśmy, a już mam przejść do konkretów?
- Myślę, że się jeszcze troszkę nad tobą popastwię – powiedziałem, kreśląc palcem kółeczka na jego podbrzuszu. Mała przerwa na złapanie oddechu mu się należy, nim znów zacznę obdarowywać jego cudne ciało pieszczotami i pocałunkami.
Tak jak obiecałem mu wcześniej, Miki zajmował moją uwagę przez całą noc. Nim przeszedłem do takich konkretnych czynów, jeszcze trochę się nad nim pastwiłem jednocześnie uważając na to, by tym razem trochę odroczyć jego dojście. Miki początkowo zachwycony nie był, ale później, sądząc po dźwiękach, jakie wydawał, chyba był zachwycony, i tylko to mnie interesowało. Pilnowałem, by całkowicie go wykończyć i wykorzystać nadmiar energii, którą miał przez pełnię. Czy mi się to udało? Pewien nie byłem, okaże się to, kiedy wstaniemy, bo jeżeli dobrze sobie poradziłem, to Miki najprawdopodobniej prześpi calutki dzień. A jeżeli nie, to okaże się, że się nie popisałem.
Nad ranem Miki ewidentnie opadł z sił, dlatego go nie męczyłem, tylko go odwiązałem i pozwoliłem mu wtulić się w poduszkę i zasnąć. Od razu zauważyłem, że jego nadgarstki były strasznie obdarte. Nie pomyślałem o tym wcześniej... teraz nie dość, że ma na ciele kilka siniaków spowodowanych przeze mnie, to jeszcze obdarte ma nadgarstki. Chyba rozumiem, dlaczego tego za często nie robiliśmy. I że nie powinniśmy tego robić za często.
Po tym otworzyłem okno, gdyż ciało Mikleo było strasznie rozgrzane, a następnie ubrałem luźne spodnie i zszedłem na dół wiedząc, że w sypialni za chwilę zrobi się dla mnie za zimno. Tu jednak nie chodziło o mnie, a o Mikleo, dlatego po raz kolejny przemęczę się na tej niewygodnej kanapie, ale przynajmniej w cieplejszym pomieszczeniu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz