niedziela, 1 października 2023

Od Mikleo CD Soreya

Nie nadążałem nad jego pytaniami, głowa pulsowała mi z bólu, a ja nie miałem nawet pojęcia dlaczego, dzień jak co dzień nic wypadkowego się nie wydarzyło, a mimo to dostałem jakiegoś ataku bólu głowy i ledwo mogę myśleć.
- Nic mi nie jest, nie muszę się kłaść i nie, nie obudziłeś mnie, sam wstałem - Przyznałem, mówiąc prawdę co prawda pół prawdę, ale to wciąż prawda.
- Hej Miki, ja mam oczy i widzę, że się źle czujesz - Powiedział, co wywołało moje ciężkie westchnięcie, to nic przecież takiej, on musi odpocząć, jest po pracy, a ja mam swoje obowiązki, których nie mam zamiaru zawalić.
- Dobrze, zrobię obiad, a potem się położę - Obiecałem, starając się nie za bardzo ruszać głową, aby nie bolała, jeszcze bardziej niż powinna.
- Może lepiej idź, się połóż, a ja skończę obiad - Zaproponował, a ja nie mogłam się na to zgodzić to moja praca i to ja ją wykonam w całości, nim pójdę odpocząć.
- Dam sobie radę - Zapewniłem, nie chcąc już z nim dyskutować, bolała mnie głowa, a rozmowa wcale mi w tym nie pomagała, z resztą patrzenie też niczego mi nie ułatwiało.
Sorey westchnął cicho, nie chcąc się ze mną już kłócić, stawiając coś na stół, nim wyszedłem z kuchni, zostawiając mnie samego, abym w spokoju pracował nad obiadem, robiąc to dłużej niż zazwyczaj, ale nie przeszkadzało mi to, a może inaczej, przeszkadzało mi, ale starałem się o tym nie myśleć ani na to nie narzekać miałem co robić i musiałem to zrobić, aby nie obarczać wszystkim mojego męża on już i tak wystarczająco dużo robi, nie musi jeszcze na barki brać mojej pracy tylko dlatego, że mam dziś gorszy dzień.
Obiad udało mi się ogarnąć w niecałe kilka minut, stawiając wszystko na stole, dopiero teraz dostrzegając piękne babeczki, które przyniósł mój mąż a na które nawet nie miałem ochoty, źle się czułem. I chyba dlatego nie miałem nawet apetytu.
- Obiad gotowy - Zawołałem, w końcu zapraszając bliskich do stołu, nakładając im na talerze, wychodząc z kuchni, mijając swojego męża w progu.
- Mam nadzieję, że idziesz się położyć - Powiedział, na chwilę mnie tym sposobem zatrzymując.
- Tak idę się położyć - Przyznałem, kładąc dłoń na głowie, słysząc piski w uszach, krzywiąc się przy tym delikatnie.
- Miki? Co się dzieje? - Zapytał zmartwiony, kładąc mi dłonie na ramionach.
- Tak, tylko głowa mnie boli, pomoże się i mnie przejdzie - Przyznałem, uśmiechając się do niego łagodnie, na tyle na ile miałem w ogóle siły.
- Gdyby coś się działo wołaj - Poprosił, a ja kiwając delikatnie głową, idąc do sypialni, gdzie położyłem się do łóżka, próbując zasnąć, co niestety nie chciało nadejść. Nie dość, że głowa mi pękała, to jeszcze nie potrafiłem tego przespać, ja chyba naprawdę mam dziś gorszy dzień, bo nawet spać nie byłem w stanie.
Nie mając ochoty się już męczyć, wstałem z łóżka, czując zawroty głowy, z powodu którego podpierając się o szafkę, zrzuciłem stojący tam kubek, który się rozczaskał.
- Miki? Co się stało? - Zapytał przerażony Sorey, który szybko zjawił się w sypialni.
- Nic się nie stało, tylko kubek zrzuciłem - Przyznałem, siadając na łóżku, kładąc dłonie na głowie, nie mogąc zmieść tego okropnego bólu, który mógłby zniknąć tak nagle, jak nagle się pojawił.

<Pasterzyku ? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz