Haru był delikatny, ostrożny, za wszelką cenę musiał się upewnić, że nie robi mi krzywdy, a przynajmniej tak to wyglądało. I to też była o wiele lepsza alternatywa niż to, że woli kogoś innego. Albo że jestem dla niego nieatrakcyjny. Kiedyś szalał na moim punkcie, a teraz pilnuje się i wzbrania przed jakimkolwiek dotykiem. Z jednej strony to rozumiałem i byłem wdzięczny, ale też jednocześnie pojawiały się w mojej głowie myśli że przez ziemniaki przez to, co Kaito ze mną zrobił, w jakiś sposób byłem w jego oczach nieatrakcyjny. Zapewniał mnie wielokrotnie, że wcale tak nie jest, ale jakoś tak sam nie wiem, nie docierało to do mnie.
– Możesz mnie umyć – powiedziałem po chwili zastanowienia. Dalej jego dotyk powodował u mnie niechęć, strach, co przecież nie miało sensu. Haru nigdy mi nic nie zrobił, zawsze o mnie dbał, więc to nie jego dotyku powinienem się bać. I w końcu moje ciało muszę przyzwyczaić do jego osoby, nim Haru mnie zostawi. – I jak się mnie spytasz, czy jestem tego pewien przysięgam, że zdzielę cię w tył głowy – dodałem, już wyczuwając, że chce o to spytać.
– Ja tylko chcę, byś czuł się dobrze – odpowiedział, mimo wszystko robiąc to, o co go poprosiłem.
– Też się chcę czuć dobrze. Moje ciało uparcie nie chce się zregenerować i przyzwyczaić, więc muszę je do tego przymusić – odparłem unosząc rękę tak, by mógł mnie umyć.
– Może po prostu potrzebujesz więcej czasu – odpowiedział łagodnie, myjąc moje plecy. Robił to ostrożnie, delikatnie, nie dając mi żadnego powodu do stresu.
Nie mam czasu. Masz swoje potrzeby. I ja je dzisiaj spełnię. Tak pomyślałem, ale nic nie powiedziałem, bo ja już wiedziałem, co usłyszę w odpowiedzi. Zresztą, chciałem go zaskoczyć. I mam nadzieję, że zaskoczę go pozytywnie.
Nic nie odpowiedziałem, tylko dałem się spokojnie umyć. Właściwie, to nie było takie złe. Może dlatego, że mnie dotykał przez gąbkę? A może to przyzwyczajanie się do jego dotyku powoli zaczyna działać. Cokolwiek by to nie było, działało, a to się dla mnie liczyło. Kiedy już byłem umyty, odwróciłem się przodem do Haru, oczywiście pozwalając mu na siebie patrzeć. To jest drugi raz, kiedy pozwalam mu się podziwiać. O ile jest co podziwiać... nie no, pewnie jest. To dalej moje ciało. Wychudzone, mniej idealne ale dalej moje.
– Coś się stało? – spytał, patrząc na mnie z uwagą, z dala trzymając ręce od mojego ciała.
– Jeszcze nie. Mam jednak nadzieję, że się coś stanie – odparłem, zarzucając mu ręce na kark.
– Nie chcę twojej krzywdy – usłyszałem w odpowiedzi i poczułem, jak kładzie dłonie na moich biodrach. Nie było to właściwie aż takie złe. Może to dlatego, że widziałem jego twarz i miałem pewność, żywy dowód, że to on.
– Ufam ci, że mnie nie skrzywdzisz. Kocham cię, i chcę ci dać to, czego potrzebujesz – wyszeptałem, po czym zbliżyłem się do niego na tyle, by móc złączyć nasze usta. Kochałem go. Wierzyłem w niego. Teraz tylko musiałem mu dać to, czego potrzebowało jego zdrowe ciało, by nie zostawił mnie samego.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz