Trochę nie byłem pewien czy aby na pewno powinniśmy się kochać, co jeśli nie poczuje się z tym najlepiej? Co, jeśli go skrzywdzę? A co jeśli odmowie a wtedy on stwierdzi, że go nie chcę? Że go nie kocham? I tak źle i tak nie dobrze.
Trochę niepewnie, delikatnie zacząłem, drażni jego ciało, chcąc, aby powoli przyzwyczaił się do mojego dotyku i bliskości.
Byłem dla niego bardzo delikatny, bardzo łagodny i spokojny, nie chciałem go skrzywdzić.
Spokojny seks był czymś nowym, ale tak samo przyjemny chociaż trochę niepewny.
- Jak się czujesz? - Zapytałem, łagodnie głaszcząc go po policzku.
- Dobrze - Odpowiedział, gdy ja uważnie mu się przyglądałem, aby stwierdzić czy aby na pewno tak jest, bo jeśli coś będzie nie tak, to chyba będę czuł się naprawdę źle a wszystko dlatego, że mógłbym go skrzywdzić.
- Jesteś tego pewien? - Dopytywałem, zmartwiony tym, co zrobiliśmy, wciąż nie będąc do końca pewien czy to wszystko było takim dobrym pomysłem.
- Jestem a teraz bądź już cicho, woda robi się chłodna, chcę już z niej wyjść - Stwierdził, z czym nie mogłem się kłócić, było zimno mu a co dopiero jemu.
Kiwając łagodnie głową, pomagając mu wyjść z balii, robiąc to samo, płucząc na szybko swoje ciało.
Pomogłem mu ubrać się w nocny ubiór, zajmując się dopiero wtedy sobą, nim odprowadziłem mojego ukochanego panicza do łóżka, kładąc się wraz z nim do łóżka, przytulając delikatnie do siebie.
- Czujesz ulgę? - Zdziwiony zerknąłem na twarz Daisuke, nie wiedząc, o co mu chodzi, a co ważniejsze, o co on w ogóle pyta, czy coś się wydarzyło? Teraz zaczynam się tak na poważnie niepokoić.
- Słucham? - Zapytałem, trochę zdziwiony chciałem, aby powtórzył to pytanie, chcąc być pewnym, że dobrze je usłyszałem.
- Moje pytanie chyba było proste prawda? Dlaczego więc chcesz, abym powtarzał? - Brzmiał jakoś tak dziwnie, tak jakby nie był pewien tego, co się wydarzyło, a może właśnie nie był? Mój panie chyba zaczynam się tracić.
- Może i było, ale ja go nie zrozumiałem dlatego to pytanie - Wytłumaczyłem, przez cały ten czas patrząc mu prosto w oczy.
- W porządku, w takim razie pytałem, o to, jak się czujesz, to znaczy czy dostałeś to, czego było ci trzeba? - A więc to o to mu chodziło, nie mógł, od razu tak jaśniej? Przecież wie, że jestem ciężko kupujący.
- Posłuchaj, lubię seks i kocham cię, ale nie musiałeś się do niczego zmuszać, oczywiście czuje satysfakcję z naszego cudownego zbliżenia, jednak boję się, że cię skrzywdzę - Przyznałem, całując go w czoło, głaszcząc po miękkich włosach, które tak bardzo lubiłem.
- Ja się nie zmuszam do niczego, ja naprawdę chcę, abyś był szczęśliwy i abyś mnie nie zostawił, bo tego nie przeżyje - Po jego słowach westchnąłem cicho, wszystko już rozumiejąc, on robi to na siłę, tylko po to, abym go nie zostawił, oj co mu w ogóle do głowy przyszło? Przecież ja bym go nigdy nie zostawił, nawet jeśli miałbym przez rok nie uprawiać z nim seksu.
- Skarbie, ja bym cię nigdy nie zostawił, przecież cię kocham, a seks nie jest aż tak ważny, zapewniam cię - Wytłumaczyłem mu, mając nadzieję, że to zrozumie, przestając się za wszystko obwiniać, bo nie ma naprawdę o co.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz