sobota, 6 kwietnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Cały czas w głowie miałem to, że nie spełniam jego potrzeb i pomimo tego, że kazał mi się tym nie przejmować i dochodzić do siebie tak długo, jak tylko tego potrzebuję czułem, że muszę coś dla niego zrobić, nim siłą rzeczy zacznie sobie szukać kogoś innego. Albo właśnie pozwolić mu na chwilowy skok w bok? To nie jest jakiś najgorszy pomysł. Bolesny dla mnie, no ale za to mógłby spełnić swoje potrzeby, które miał, jak każdy facet, jak to mi sam powiedział. Ale to tylko wtedy, jeżeli mi się to nie uda. Póki miałem podejrzenie, było to jakoś łatwiejsze do zniesienia, ale jak otrzymałem potwierdzenie z jego ust poczułem, że jest to obowiązek, który muszę spełnić. Jakoś, pomimo wszystkiego, co czuję. Skoro obiecałem mu, że zapewnię mu wszystko, to teraz muszę to spełnić. 
Mimo, że wcześniej nawet miałem ochotę na słodkości, tak teraz jakoś trochę mi przeszło. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że za bardzo skupiam się na sobie, za mało na nim. Jako partner nie powinienem się tak zachowywać. Powinienem mieć na uwadze także jego potrzeby. Najwyższa pora przestać być tak samolubnym. 
W pewnym momencie poczułem, jak Haru chwyta moją dłoń i unosi ją do góry, by po chwili złożyć na niej delikatny pocałunek. Mocno mnie zaskoczył tymże gestem. I też trochę wyrwał mnie z zamyśleń sprawiając, że skupiłem się tylko i wyłącznie na nim, na chwilę przestając myśleć o jego potrzebach i o tym, co zrobić, by były one spełnione. 
– Kocham cię – powiedział, uśmiechając się do mnie ciepło. Trochę tak jak do tamtego blondynka, tylko może odrobinkę ładniej. 
– Zdaję sobie z tego sprawę. I obiecuję, że dam ci powód, byś naprawdę mógł mnie kochać – odparłem, mówiąc całkowicie poważnie. 
– Wystarczy, że też mnie będziesz kochał, nic innego nie jest mi potrzebne – przyznał, a ja wiedziałem, że to nie jest do końca prawda, zwłaszcza, że sam mi przyznał jeszcze niedawno, że potrzebuje intymności. 
– To także mogę zapewnić – obiecałem, nie mając powodu, by tego nie zrobić. 
Tak więc zjedliśmy nasze ciasta, które były całkiem smaczne, przynajmniej moje, które już doskonale znałem, dopiliśmy kawę i po zapłaceniu opuściliśmy kawiarnię. Nie dawałem napiwku kelnerowi, który mocno mnie zdenerwował, a z reguły właśnie co nieco dodawałem do rachunku. Ale za co teraz miałbym dać mu napiwek? Za podrywanie mojego ukochanego? Co to to nie. 
– Wracamy do domu? – zaproponował Haru, kiedy tylko znaleźliśmy się na ulicy. 
– Bardziej myślałem nad tym, by się przejść po mieście, i rynku. Chyba, że będziesz wzbudzał za wielką sensację, to wtedy natychmiast wracamy – odparłem, już doskonale czując, że kolejnych spojrzeń skierowanych w jego stronę. Uwielbiałem jego fryzurę, wyglądał w niej zniewalająco, jak ktoś z wyższych sfer, i gdybym tylko był w pełni swoich sił, razem prezentowalibyśmy się wspaniale. Ale teraz, kiedy uwaga innych była skierowana na niego? Ktoś naprawdę może stwierdzić, że go sobie poderwie, a on tego nie spostrzeże i jeszcze się da poderwać i mnie zostawi. Teraz go nie mogę nigdzie puszczać samego. Przynajmniej na tę chwilę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz