sobota, 6 kwietnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Nie spodziewałem się po nim aż takiej zachłanności, ja wiem, że dawno się nie kochaliśmy i cieszę się, że tak bardzo tego chce, ale przecież trzeba zachować resztki zdrowego rozsądku. Rany, o czym ja teraz myślę..
- Tak, och tak, teraz możesz zrobić ze mną co tylko chcesz - Czując podniecenie, pozwoliłem mu dostać się do mojego ciała, zamykając oczy, skupiając się tylko na dotyku, wzrok w tej sytuacji nie był mi potrzebny, wystarczył jego dotyk, nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne.
Sorey pieścił moje ciało, doprowadzając mnie do szaleństwa, nie zrobił, nic wielkiego tylko dotykając, liżąc i gryząc moje ciało, które tak wrażliwie na niego reagowało.
- Jeszcze nic nie zrobiłem, a ty już doszedłeś? - Rozbawiony oblizał swoją dłoń patrzeć mi prosto w oczy.
- Przepraszam - Wydusiłem, ciężko przy tym oddychając.
- Nie musisz przepraszać owieczko, bardzo mi to schlebia - Szepnął mi do ucha, poprawiając na blacie, tak aby mieć lepszy dostęp do mojego ciała, dostając się do mojego wnętrza, co wywołało głośny jęk wydostający się z moich ust.
Sorey uchwycił mnie mocniej za biodra, będąc dla mnie surowym i ostrym tak jak to lubiłem najbardziej.
Zachwycony poczułem, jak mocno chwyta mnie w pasie, podnosząc z blatu, aby nie zrobić sobie krzywdy, uchwyciłem go mocno nogami, przywierając do jego ciała.
- Dobra owieczka - Wyszeptał mi, niosąc do łóżka, gdzie mogliśmy kontynuować nasze igraszki na różne sposoby.
Jak dobrze, że on już doskonale wiedział co lubię, a czego nie cierpię podczas seksu, mocno szarpał mnie za włosy, ściskał za biodra, ciągnął za dłonie, sprawiając mi ból mieszany z wielką przyjemnością, której w tej chwili tak pożądałem.
Wykończony i strasznie obolały patrzyłem na twarz ukochanego, faceta dającego mi wszystko to, co potrzebowałem.
- I jak było co dobrze? - Od razu pogłaskał mnie po policzku z łagodnym uśmiechem na ustach.
- Było mi fantastycznie, takie igraszki to ja mogę mieć codziennie - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Rozumiem, chcesz powtórkę - On nie pytał, stwierdził fakt, chwytając mocno za włosy, aby dostać się do mojej szyi, gryząc ją znacznie mocniej.
Czując to, wbiłem pazurki w jego ramiona, rozkładając przed nim nogi, gotowy na to, co chciał mi zaoferować.
Czując go znów w sobie, głośno krzyknąłem, nie mogąc się powstrzymać przed głównymi dźwiękami, mój panie, jaki on jest boski..
- Masz już dość? - Usłyszałem, gdy naprawdę obolały leżałem na łóżku, czując, jak gdyby mnie nie było, byłem zmęczony i to naprawdę zmęczony, ale jaki szczęśliwy.
- Mam już dość - Przyznałem, wtulając się w jego ciało, nareszcie mając szansę na bliskości ukochanego faceta.
- Na długo? - Dopytał, uśmiechając się do mnie uroczo, kładąc dłonie na moich biodrach mocniej przyciągając mnie do siebie, kryjąc przed całym światem, który mógłby mnie skrzywdzić.
- Oj nie, na to nie licz, gdy tylko się obudzimy, nie będę miał nic przeciwko dalszej zabawy i wiesz, jeśli tylko będziesz chciał, jestem w stanie uszczęśliwić cię jakąś ładną sukienkę, którą chciałbym, abyś sam sobie wybrał - Wyjaśniłem, naprawdę chcąc korzystać z tego cudownego wolnego czasu sam na sam, nim znów dzieci wrócą do domu, a my będziemy musieli zająć się wszystkim tylko nie sobą..

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz