Nie rozumiałem, dlaczego jest dla siebie aż taki surowy, przecież jest piękny, a więc nie powinien być aż taki dla siebie.
- Nie rozumiem twojego negatywnego nastawienia do siebie samego, przecież jest piękny w każdej postaci czy od razu po wstaniu z łóżka, czy też po ubraniu się w świeże i czyste ubrania, które tak ładnie do niego pasowany.
- Nie rozumiem, dlaczego jesteś dla siebie aż taki - Nie odsuwając się od niego, ucałowałem go w kark, ciesząc się jego bliskością i uwagą, która tak bardzo kochałem.
- Taki to znaczy jaki? - Od razu uniósł jedną brew, a dostrzec mogłem to w odbiciu lustra, w które tak krytycznie się wpatruje.
- No wiesz taki surowy, jesteś cudowny, a więc dlaczego tak na siebie patrzysz? - Zapytałem, jednocześnie tłumacząc to, co miałem na myśli, mówiąc to, co mówiłem.
- Po prostu patrzę na siebie, tak jak patrzeć powinienem, jestem szczery i doskonale wiem, kiedy mogę się pochwalić, a kiedy wstydzić tego, jak okropnie wygląda - No i tego można było się spodziewać, ja naprawdę nie potrafię czasem go pójść, kocham nad życie, ale ta miłość jest naprawdę trudna i dla mnie i chyba nawet dla niego, z tego powodu czasem oboje nie rozumiemy, dlaczego po prostu ze sobą jesteśmy.
- Dobrze to nie jest już ważne - Machnąłem na to wszystko ręką, zajmując się sobą, musiałem się ładnie ubrać, ułożyć włosy, aby wyglądać dobrze, tak jak mój panicz by tego sobie życzył.
- Wiesz, tak się w sumie zastanawiam, skoro już ładnie wyglądasz i ja nie wyglądam najgorzej, to może gdzieś pójdziemy? - Zaproponował, czym naprawdę szczerze mnie zaskoczył, czyżby on chciał zaprosić mnie na randkę? Trochę tak to właśnie brzmiało, miło jednak będzie to usłyszeć z jego ust, chcę usłyszeć, że zaprasza mnie na randkę.
- Gdzieś? Co konkretnie masz na myśli mój drogi - Od razu chciałem pociągnąć go za język, aby powiedział mi to, co usłyszeć bym od niego chciał.
- No wiesz, możemy pójść na miasto, a tam sam nie wiem, coś wymyślimy, może.. - Tu zatrzymał się, nie chcąc mi powiedzieć tego, co usłyszeć chciałem, co za drań.
- Może co? No wyduś to z siebie - Nie odpuszczałem, mimo że tak naprawdę wiedziałem, że odpowiedzi nie uzyskamy, a przynajmniej nie taką, jaką usłyszeć bym chciał.
- Ty już dobrze wiesz co, możemy iść na te twoją randkę - Powiedział to, on naprawdę to powiedział i, mimo że nie powinno mnie to aż tak zaskakiwać, to mimo to jednak zaskakuję, nie często da się usłyszeć coś takiego z jego strony.
- Randka? Miło to usłyszeć. I wiesz, to mi się podoba, możemy świetnie się bawić.. Oczywiście nie mam niczego złego na myśli, żebyś sobie nie pomyślał - Daisuke uniósł jedną brew, kładąc dłoń na głowę, chyba załamany tym, co usłyszał, ja naprawdę jestem beznadziejny, jak już czasem coś powiem, to klękajcie narody z głupoty mojej.
- Ty tak serio? - Z niedowierzaniem przyglądał mi się przez cały ten czas.
- No wiesz, zdaje sobie sprawę z tego, że to było, głupie nie to miałem na myśli - Broniłem się, machając nerwowo dłońmi, tak jakbym chciał, się tym sposobem obronić przed tym, co powiedziałem.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz