Kiwnąłem głową na tak, nie mając nic przeciwko temu, aby Sorey przygotował nam cudowną kąpiel z bąbelkami, olejkami przyjemnymi dla skóry, pianą i co najważniejsze mężem, za którym się stęskniłem a z którym chciałem spędzić czas bez dzieci, co prawda nie zrobimy, niczego niestosownego właśnie z powodu obecności dzieci jednak myślę, że kąpiel naprawdę może mi, a raczej nam w tej chwili wystarczyć.
- W takim razie ja już pójdę, a ty czekam grzecznie - Ucałował mnie, w czoło, po czym zniknął na schodach, idąc do łazienki, gdzie zajął się kąpielą, gdy ja sam usiadłem na kanapie, czekając na kąpiel, bawiąc się z moimi kotkami, które stwierdziły, że to doskonały czas na wspólną zabawę.
Nie mogąc im odmówić, tuliłem i przytulałem do siebie, cierpliwie czekają na miłość mojego życia.
- Zapraszam mój aniele do cudownej kąpieli - Zwrócił na mnie swoją uwagę, zachęcając do wstania z kanapy a co ważniejsze do bliższego podejścia.
- No i tak możesz mi powtarzać każdego dnia - Wymruczałem zadowolony, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się przy tym uroczo.
- Obiecuję, że będę to robił, gdy tylko będzie ku temu okazja - Obiecał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, nim bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce, niosąc do łazienki, tak jakbym sam nie umiał do niej pójść.
Mój mąż postawił mnie na podłodze, zamykając za nami drzwi, dobierając się do moich ubrań, dając mi tym samym znać, że chce zdjąć ze mną ubrania, a czy mi miało lub mogło przeszkadzać? Oczywiście, że nie, jeśli to go uszczęśliwiło, niech zdejmie moje ubrania..
- Ależ ty masz piękne ciało - Wymrucząl mi do ucha podgryzając jego płatek, odsuwając się ode mnie, zapraszając gestem ręki do balii.
Od razu zrobiłem to, co zrobić miałem czekając na Soreya który szybko zdjął swoje ubrania, wychodząc do mnie, mogąc nareszcie wspólnie się zrelaksować, och tak tego było nam w tej chwili potrzeba.
Zadowolony oparłem się o jego klatkę piersiową, relaksując się w jego towarzystwie.
Wspólna kąpiel była naprawdę przyjemna i tego było nam trzeba w tej chwili..
Dnia następnego obudziły nas dzieci, które miały już dość czekania na to, aż się obudzimy, a raczej na to aż tatuś się obudzi, bo w końcu to on miał odprowadzić dzieci nie ja, no właśnie a co ja mam zrobić, gdy on będzie poza domem z dziećmi? Może w takim wypadku i ja powinienem ich z nim odprowadzić?
- Miały nie budzić mnie za wcześnie - Mruknął, ziewając przy tym cicho, rozciągając leniwie w łóżku.
- No cóż, wiesz, jak to z nimi jest? Nie mogły się już doczekać spotkania z ciocią, ich zdaniem za długo śpisz - Stwierdziłem, troszeczkę broniąc dzieci przed tatusiem, który był obrażony na dzieci za to, że tak wcześnie go obudziły.
- Teraz za karę powinienem ich nie zostawić w domu - Bąknął, wstając z łóżka.
- W takim razie ja mogę ich odprowadzić, a ty sobie jeszcze odpoczniesz co ty na to? Bo wiesz dla mnie nie na to problemu najmniejszego - Przyznałem, bardzo chętny do zrobienia tego za mojego męża, który w tym czasie będzie mógł odpoczywać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz