Czy w ogóle był jakiś sens a żeby mu się tłumaczyć? Przecież już mu coś mówiłem, gdybym nie chciał z nim być, to bym nie był, nie zależy mi na jego bogactwie i na pięknej rezydencji, mogę mieszkać w małym ciasnym mieszkaniu bez dużych atrakcji, a i tak będę szczęśliwy pod warunkiem, że mam go i bez względu na to, jak w tej chwili wygląda, zawsze będzie mi się podobał i to nigdy się nie zmieni.
- Bardzo cię proszę, nawet tak nie myśl, gdybym nie chciał, to by mnie tu już dawno nie było, dla mnie jesteś piękny i tak wiem, nie umiesz mi uwierzyć w to, ale naprawdę tak jest, jesteś piękny taki jaki jesteś bez względu na to, czy masz gorszy dzień, czy też nie - Wytłumaczyłem mając nadzieję, że to do niego dotrze, ile w końcu razy można powtarzać jedno i to samo a mimo to wciąż nie potrafi tego zaakceptować.
- Zawsze tak mówisz - Westchnął ciężko, delikatnie drżąc pod moim dotykiem, który chyba go stresował, no cóż, jakoś mnie to nie dziwiło, ja zawsze tylko mówię, a on nigdy nie słucha, a może warto to zmienić?
- Bo tak uważam - Przyznałem, zgodnie z tym, co uważam i czuję, gdyby tylko on słuchał, byłoby dużo prościej, a tak cóż nic nie idzie po mojej myśli.
- Nie, ty po prostu jesteś za dobry, mało na świecie jest tak prostych, uczciwych i kochanych ludzi jak ty - To muszę przyznać, było bardzo miłe, ale nie dla tego to wszystko mówię i robię. Niby mnie zna, a jednak mimo to wciąż potrafi mówić i myśleć takie głupoty.
- Nie wiem, czy jest sens z tobą dyskutować w tej sprawie - Sam nie wiem, czy powiedziałem to bardziej do niego, czy do siebie, w końcu on i tak mnie nie słuchał, nie w takich sprawach.
- Nie ma sensu, skup się na tym, co robisz - Stwierdził, na co się zgodziłem, robiąc to, o co mnie prosił, zdejmując jego ubrania, starając się nie za bardzo go dotykać, ale tylko dlatego, że nie chciałem, aby się bał lub stresował.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem, chcąc się upewnić czy aby nie zrobiłem czegoś, co mogłoby go przerazić.
- Tak - Kurtka odpowiedź, po której wszedł do gorącej wody, czekając na mnie aż i ja dołączę do niego w ciepłej wodzie.
Rozebrany dołączyłem do panicza, delikatnie przytulając go do siebie, czując jak jego ciało, delikatnie drży.
No i w takiej chwili nie wiem, czy mam go puścić, czy może jednak tego nie robić, aby przypadkiem nie pomyślał, że go odtrącam. Ta sytuacja jest naprawdę trudna, a ja nie wiem co mam w niej począć.
Nie reaguje na to, dałem mu czas do przyzwyczajenia się, może to właśnie tego potrzebowałem, sam nie wiem, oby tylko to go jeszcze bardziej nie zniechęciło do mnie.
- Wszystko w porządku? Mam ci pomóc w umyciu się czy zrobisz to dam? - Zapytałem, biorąc w dłoń gąbkę z płynem, którą albo go umyje, albo zrobi to sam, jeśli to go uszczęśliwi.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz