Nie byłem do końca pewien czy przesłuchiwanie mojego brata miało sens, on i tak nic nie powie, a Sorey niepotrzebnie się nakręca, nie wyjdzie mu to na zdrowie i dobrze to wiem.
- Cóż, najczęściej wykorzystuję ich, a następnie okradam i uciekam - Romby z siebie wytłumaczył mojemu mężowi, co robi, chociaż nie powiedział mu, dlaczego to robi, po co wykorzystać mężczyzn, których okrada, a następnie ucieka, to wszystko nie na najmniejszego sensu.
- Po co to robisz? - Tym razem to ja się odezwałem, nie rozumiejąc, po co robi to, co robi, przecież krzywdzenie ludzi nie ma sensu, ja wiem, że oni są często źli, jednak nie oznacza to, że on jako anioł nie powinien robić czegoś takiego. Co mu w ogóle do głowy przyszło? To wszystko nie ma sensu, chociaż mój brat nigdy nie zachowywał się tak, jakby cokolwiek co robił, miało. Chociaż odrobinę sensu.
- Po co? To dosyć jasne, ludzie myślą, że mogą robić z nami, co tylko chcąc, ja nie pozwolę na to, a więc bawię się nimi, a gdy się już nimi wszystkimi znudzę uciekam, przy okazji zabieram pieniądze, które należą mi się, bo ja tak mówię, nie potrzebuję ich, ale skoro jest okazja, to warto z niej skorzystać. Poza tym będąc z jednym partnerem, jest po prostu nudno, ileż można uprawiać seks z jednym i tym samym facetem lub kobietom? To naprawdę nudne, a więc ja korzystam z życia i testuję różne sposoby miłosne, abym później niczego nie żałował - Przyznał, mniej więcej objaśniając nam swój plan życia i patrzenia na to, co dzieje się w jego głowie.
- Nie powinieneś się tak zachowywać - Tym razem odezwał się Sorey, który nie był zadowolony z powodu zachowania mojego brata, które i mnie zaskakiwało, jak można być aż tak podłym?
- Może i nie ale kto mi zabroni? Na pewno nie wy - Nie mając już po co się z nim kłócić. Odpuściliśmy, chcąc zrobić to, co do nas należało, zapominając o sprawie..
Następne dni nie były dla mnie łatwe, Sorey naprawdę się stresował, z powodu czego czułem się naprawdę źle, przez głowę przechodziły mnie różne myśli, a co jeśli on nie chce ze mną już być? Nie śpi ze mną, śpiąc na ziemi, nie rozmawia ze mną, a to naprawdę mnie martwi, co gorsza o wszystko, o co tylko pytam, on ignoruje, a to w ogóle mi się nie podoba.
- Czy ty możesz przestać? Denerwujesz mnie takim zachowaniem - Odezwałem się pewnego dnia, gdy miałem już dość jego milczenia.
Sorey zerknął na mnie, jednak nic nie powiedział, a to rozdrażniło mnie jeszcze bardziej, on naprawdę mnie drażnił i to jeszcze w tak głupi sposób.
- Sorey ależ ty jesteś głupi - Burknąłem, uderzając go w głowę nie za mocno, aby nie zrobić mu krzywdy, ale i też nie zbyt lekko, aby wiedział, że sobie na to zasłużył.
- To bolało - Mruknął, masując swoją głowę, która na pewno musiała go zaboleć.
- I bardzo dobrze, na to sobie zasługujesz, jesteś głupi - Burknąłem, patrząc na niego ze złością w oczach.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz