Czy my coś potrzebowaliśmy? Raczej nie, wszystko w domu było, a więc nie miało sensu na siłę tam iść tym bardziej że mój mąż nie lubi towarzystwa ludzi tak samo mocno, jak i ja a może nie aż tak bardzo, ale równie mocno.
- Nie ma takiej potrzeby, zaprowadź dzieci do cioci i wracaj do mnie, nie chcę na ciebie długo czekać - Wyznałem, od razu dostrzegając uśmiech na twarzy mojego ukochanego męża, który był dla mnie wszystkim.
- W takim razie obiecuję, że nie będziesz musiał za długo czekać - Zapewnił mnie, dopijając swoją kawę. - Dobrze dzieci idziemy - Tym razem zwrócił się do dzieci, całując mnie w czoło, zbierając się do wyjścia z domu i tym samym pozostawiając mnie samego w domu, no może nie samego, bo miałem tu zwierzaki, które również potrzebowały mojej uwagi.
Nakarmiłem nasze małe towarzystwo, nie mając już nic innego do zrobienia, mogłem jedynie umyć kubek, który pozostał po kawie i tyle by z tego było.
Wzdychając na samą myśl tego, że nie będę miał co robić, spojrzałem za okno na nasz ogródek, od razu wpadaj na genialny pomysł. Męża nie było, dzieci też nie, zwierzaki nie były chętne do zabawy, a więc mogłem spokojnie zajęć się ogródkiem, który potrzebował mojej uwagi.
Mając więc doskonały pomysł, opuściłem dom, zajmując się ogródkiem, tu liście pograbiłem, tu zeschnięte liście dość sporo tego było, z czego się akurat cieszyłem, dzięki temu miałem co robić, nie nudząc się czekaniem na Soreya.
- Miki a ty co tu robisz? - Usłyszałem tak dobrze znany mi głos, który zwrócił moją uwagę, na chwilę odrywając uwagę od roślin.
- Sprzątam w ogrodzie, nie wygląda tu najlepiej - Wytłumaczyłem, zerkając na drzewko, które ze sobą przyniósł, a to po co? - A to co? - Dopytywałem, zastanawiając się, po co nam drzewko, przecież mamy ich wystarczającą liczbę, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Roślinka, kupiłem dla ciebie na przeprosiny za moje zachowanie, mam nadzieję, że ci się spodoba - Rozbawiony zaśmiałem się cicho, kręcąc głową, on naprawdę myśli, że to jest roślinka? Przecież to drzewko, rozpoznaje to w ogóle? Chyba nie skoro to kupił.
- Roślinka? To mój drugi jest drzewko, bardzo piękne, ale drzewo - Wytłumaczyłem, podchodząc bliżej, aby wsiąść w dłonie to małe drzewko, z którego kiedyś wyrośnie coś wielkiego.
- Drzewko? A ja myślałem, że to jakaś roślinka przepraszam - Od razu dało się zauważyć, że jest zdziwiony i smutny, ale to przecież nic wielkiego, drzewko też jest super.
- Hej nie martw się tak, drzewko też jest super, bardzo ci dziękuję, lubię takie niespodzianki - Przyznałem, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, od razu czując jego dłonie na moich biodrach drażniące moje ciało.
- Hej kochani nie tu i nie teraz, skoro już przyniosłeś mi drzewko, to teraz nim muszę się zająć, zaraz naleje mu wody, wykopię dziurę, znów podleję, sprawdzę, czy wszystko z nim w porządku i będę mógł skupić się na tobie - Objaśniłem mu cały plan, stawiając drzewko na ziemi, sprawdzając jego liście, które na pierwszy żur oka były piękne, ale kto wie, co może się pod nimi ukrywać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz