Nic dziwnego, że Makoto nie chce wyściubić nosa z naszego domu, skoro ktoś go szuka. I to ktoś, kto raczej wpierw robi, a później pyta. To dlatego ktoś wtedy nas śledził. Pewnie myślał, że Miki to Makoto. Co takiego też musiał zrobić, że ten facet zareagował aż tak... agresywnie. No bo jak inaczej można nazwać szarpanie za włosy? Gdyby dzieci tam nie było, raczej bym facetowi tak łatwo nie odpuścił, czy to pomyłka czy też nie. Mój Miki szedł sobie spokojnie, z całą rodziną, a on bezceremonialnie za włosy chwyta. No teraz to już na pewno nie puszczę go do pracy, bo znów go ktoś pomyli z jego bratem i zaatakuje. Lepiej, by do końca tygodnia został w domu. Albo i jeszcze dłużej, no bo skąd inni ludzie będą wiedzieć, że mój Miki to Miki, a nie Makoto? Rany, ile zamieszania z takim jednym bratem bliźniakiem. Jak dobrze, że ja jestem sam, i mam Mikiego, i dzieci, i nie muszę się przejmować takimi niespodziankami. Przecież ja to bym zwariował, gdyby takich mnie było dwóch. Że mój Miki nie wariuje, że jest ich dwóch. Chociaż, mój Miki mądry jest, więc on to odporny na takie rzeczy.
Miki zajął się obiadem, a ja zająłem się dziećmi, które potrzebowały pomocy przy nauce. Makoto z kolei sobie siedział na kanapie, niby to czytając książkę, ale kilka razy przyuważyłem, że mi się przypatruje. On naprawdę jest niemożliwy... ile jeszcze razy będę musiał powiedzieć „nie”, by się odczepił ode mnie? Oby sobie nie ustalił jakiegoś chorego celu typu, by się ze mną przespać nim opuści nasz dom, chociaż też zanim go opuści chciałbym się dowiedzieć, co to za krzywdę zrobił ludziom, że go teraz po mieście całym ścigają. A on w ogóle może krzywdzić? Przecież jest aniołem. Chociaż... ja na przykład skrzywdziłem człowieka uderzając go w nos, a to wszystko dlatego, że śmiał uczynić krzywdę mojemu aniołkowi.
- Po co właściwie przyjechałeś do miasta? – spytałem, kiedy dzieci poszły odnieść swoje rzeczy na górę. Teraz, jak wiedziałem, że mój Miki jest w kuchni, a to jest jego brat, mogłem spokojnie z nim rozmawiać.
- O proszę, odobraziłeś się? – odpowiedział pytaniem, przyglądając mi się z ciekawością.
- Po prostu mam pewność, że rozmawiam z tobą, a skoro już rozmawiam z tobą, to chcę poznać brata mojego ukochanego. Zwłaszcza, że całkiem pochlebnie się o tobie wypowiadał – wyjaśniłem, dalej w to niedowierzając.
- Oczywiście, że tak, bo jestem ucieleśnieniem doskonałości – odpowiedział, poprawiając swoje włosy. Tu się musiałem zgodzić. Wyglądał jak mój Miki, a mój Miki doskonały był, więc i on siłą rzeczy także taki był.
- No, a wracając do mojego pytania? – przypomniałem się nie chcąc, by mi popadał w samozachwyt. Ale gdyby tak Miki zaczął się sobą zachwycać? O, to ja byłbym wtedy przeszczęśliwy, zwłaszcza, że miał do tego pełne prawo, o bo przecież idealny był.
- A, tak sobie zwiedzam świat. Ustatkowanie się jest strasznie nudne dla mnie, wolę korzystać, póki młody jestem. Trochę się pospieszyliście z tym ślubem i dziećmi – mruknął niechętnie.
- A w jaki sposób z tego życia korzystasz, skoro mój mąż został dzisiaj napadnięty, bo ktoś pomylił go z tobą? – spytałem, zauważając także, że Mikleo przysłuchuje się tej rozmowie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz