środa, 3 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Zaskoczony spojrzałem na męża, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Przecież nic nie zrobiłem. Pilnowałem się, by nic nie zrobić, pomimo tego, że Makoto bardzo starał się do mnie zbliżyć. Znaczy się, chyba to był on, mój Miki nie zachowywał się w taki sposób, ale dla swojego spokoju postanowiłem ignorować wszystkich, spać sam, kąpać się sam, dzieci także raczej sam odbierać... jak jeszcze te pierwsze dwa dni po naszym ustaleniu, jakoś były względnie przyjemnie, potrafiłem mniej więcej ogarniać, który to który, ale później znów zacząłem w siebie wątpić. I w mój osąd. Dlatego zamiast przypadkiem skrzywdzić Mikleo wolałem powstrzymywać się czegokolwiek. Ale teraz już doskonale wiedziałem, że ten osobnik, który tu przede mną stoi, to mój Miki, bo tylko mój Miki by mnie uderzył. Makoto by mnie podrywał, a nie bił. Chociaż... gdyby tak rozgryzł zachowanie mojego męża? Jest jego bliźniakiem, chyba powinien znać go najlepiej. I co, jeżeli w tym momencie to nie Miki, a Makoto...? Nie no, Miki przy Makoto nigdy mnie nie bił, więc Makoto nie mógłby o tym wiedzieć. No ale też mój Miki nie bije mnie bez powodu, a to, że jestem głupi, nie jest żadnym powodem. 
- Ale ja jestem głupi cały czas, jedno uderzenie nic mi nie zrobi – mruknąłem niezadowolony, gładząc obolałe miejsce. – A poza tym, nic nie robiłem, to jak za głupotę? – dodałem, dostrzegając ten jeden drobny fakt. 
- No właśnie, nic nie robiłeś, i z tym mam problem – burknął, mrużąc gniewnie oczy. Czy on myśli, że ja go zrozumiem? Jestem padnięty po pracy, zdezorientowany tym, że mam dwóch Mikich w domu, i jeszcze cierpię na niedobór mojego męża, bo boję się, że przytulę się albo pocałuję nie tego, który należy do mnie. 
- Ale to chyba dobrze, że nic nie robię, niż żebym zrobić coś nie z tym, którym trzeba – odpowiedziałem, dalej go nie do końca rozumiejąc. 
- To po co to wszystko ustalaliśmy? Te wszystkie hasła i inne rzeczy? – spytał, lekko podirytowany. 
- Makoto zaczął się do mnie trochę jakoś bardziej przymilać, i trochę spanikowałem, że zanim od nas wyjedzie, to będzie chciał za wszelką cenę mnie zaciągnąć do łóżka, no i o wszystkim zapomniałem, pomieszało mi się wszystko, no i stwierdziłem, że lepiej troszkę się od was odciąć, bym później niczego nie żałował, i tobie przykro nie było – wyjaśniłem mając nadzieję, że mnie zrozumie, ja to naprawdę robiłem tylko i wyłącznie dla niego. 
- Więc skąd wiesz, że ja to ja, a nie rozmawiasz z moim bratem? – spytał poddenerwowany, krzyżując troszkę jakoś tak ostentacyjnie ręce na piersi. 
- Bo mnie uderzyłeś. A Makoto by raczej tego nie zrobił. Chociaż, jak tak teraz sobie myślę, to może jednak odrobinkę za szybko wziąłem cię za Mikiego. Bo Miki by mnie bez powodu nie uderzył... – mruknąłem tak bardziej do siebie. 
- Jestem twoim mężem, głupku, mam obrączkę, na to też mógłbyś zwracać uwagę – odpowiedział, naprawdę mocno na mnie wkurzony. 
- No tak, obrączka, zapomniałem... no nie patrz się tak na mnie, dużo mam na głowie. Odbijemy to sobie, Miki, obiecuję – dodałem, ostrożnie próbując go do siebie przytulić, bo nie wiem, czy mogę, czy nie mogę, bo przecież był na mnie obrażony. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz