czwartek, 4 kwietnia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Czułem się naprawdę szczęśliwy, kiedy w końcu mogłem wtulić się w ciało mojego męża, za którym bardzo się stęskniłem. I teraz, w końcu mam pewność, że on to on, a nie ten drugi, więc mogłem być spokojny i całkowicie oddać się temu przytulaniu go. Mocno mi ulżyło, kiedy w końcu trochę mi wybaczył i mogłem się do niego przytulać i odzywać, bo już naprawdę nie wiedziałem, co robić. Nie chciałem robić nic na siłę i po prostu dać mu czas, by chociażby trochę się na mnie odobraził. Już to dałoby mi zielone światło do tego, by podjąć jakieś kroki. No ale jak wybacza mi całkowicie, to też dobrze. Nie zmienia to jednak faktu, że jak już odprowadzę jutro dzieci do cioci, to wrócę do niego z prezentem. Jeszcze nie wiem, jakim, ale coś mu na pewno kupię. 
– Jeżeli się nie rozdwoisz, albo znów nie pojawi się jakiś sobowtór twój, to nie będę – obiecałem zgodnie z prawdą. Jeżeli znów będzie taka sytuacja, i znów będę wariował, to znów się będę wolał odsunąć, by nic głupiego nie zrobić w i żaden sposób go nie zranić. – To znaczy, że mogę dzisiaj spać z tobą w łóżku? – spytałem, będąc podekscytowany z tego drobnego faktu. Ci jak ci, ale nie ma lepszego materaca niż nasze cudowne łóżko. No i też jak już mam pewność, że to cały czas Miki tam śpi, to mogę j ja w nim spokojnie spać. Wcześniej to było niepewne.
– Możesz. Wcześniej też mogłeś, niczego ci nie zabraniałem – odpowiedział, uśmiechając się lekko i poprawiając moje włosy, które spadały mi do oczu. 
– Ja sobie zabraniałem, bo nie wiedziałem, czy ty to ty. I też myślałem, że mnie w nim nie chcesz mnie– odpowiedziałem, drapiąc się nerwowo po karku. 
– Oj, Sorey... – westchnął ciężko, przyglądając mi się z jakby taką lekką rezygnacją. – Za dużo czasem myślisz, wiesz? 
– Wiem. Znaczy się, nie wiem. Przecież narzekasz, że za mało myślę i jestem głupi. W takim przypadku to chyba nawet lepiej, że więcej myślę – odparłem, delikatnie marszcząc brwi. Wysyła mi za skomplikowane sygnały, ja potrzebuję łatwiejszych wskazówek, które mój głupi mózg ogarnie. 
– Nie skomentuję tego – stwierdził, ciężko wzdychając. – Dzieci śpią? 
– Tak. Tak więc możemy iść na kanapę. Albo na łóżko. By cię poprzytulać, oczywiście. Nie chcemy obudzić dzieci – odparłem, mając oczywiście jak najbardziej czyste myśli. Na inne czynności przyjdzie czas. Jutro rano odprowadzę dzieci, i będziemy mieć weekend dla siebie. Szkoda, że tylko weekend, ale lepszy weekend niż nic. 
– Ależ oczywiście, o niczym innym sobie nie pomyślałem – odparł, uśmiechając się do mnie rozbrajająco i zaraz po tym ruszyliśmy na górę. 
Miło było w końcu położyć się do łóżka, gdzie był cudownie mięciutki materac, a pościel pachniała tylko moim mężem, no bo ja tu ostatnio w ogóle nie sypiałem, więc za bardzo nie przeszła moim zapachem. Ale jeszcze lepiej było przytulić się do mojego męża, który był jeszcze bardziej cudowny, niż to cudowne łóżko. 
– Kocham cię, Miki – powiedziałem, całując go w czoło doceniając to, że w końcu mogłem go dotykać bez oporów. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz