Kiedy tylko przyznał mi rację, od razu się uśmiechnąłem. Oczywiście już teraz wiedziałem, że miałem rację. Trochę odetchnie, wyjdzie do ludzi, być może spotka się z tym swoim kolegą, który założył rodzinę? Wydawali się świetnie dogadywać. Zdzierżyłbym nawet spotkanie z Hoshino na tym etapie. Kontakt z kimś, kogo on lubi, i kto nie jest mną, bardzo mu pomoże. Gorzej, jeżeli Haru przypadkiem spotka jakiegoś ze swoich starych klientów... tu mogłyby się pojawić pewne komplikacje. Ale nawet pomimo tego wiem, że sobie poradzi. Po prostu za mało w siebie wierzy. Oby po jutrzejszym, albo raczej już dzisiejszym, bezproblemowym dniu nabrał więcej tej pewności siebie. Może jeszcze przy okazji wziąłby ze sobą Kodę? Odkąd nie pracujemy, Koda więcej czasu spędza na podwórku z innymi psami, a nie z własnym panem.
- Nie chcę się kłaść. Całkiem mi tu wygodnie tak blisko ciebie – odparłem, nie chcąc się od niego odsuwać. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trwałem tak blisko niego, i to jeszcze przez tak długi czas. Zazwyczaj mi na to nie pozwalał, bo przecież żebra.
- To chociaż ja trochę pozycję zmienię – poprosił, na co kiwnąłem głową i chwilowo zszedłem z jego kolan.
Poczekałem, aż poprawi poduszkę, oprze się o drewniane oparcie i wyciągnie nogi. A kiedy już Haru się ułożył, by było mu wygodnie, wróciłem na jego kolana, opierając głowę o jego ramię. Mój narzeczony też przykrył kołdrą, czym trochę mnie zaskoczył. Nie będzie mu za gorąco? Ja tam narzekać nie będę, owszem, ale jemu nie będzie za gorąco? Miałem nadzieję, że przykrył nas dlatego, że jemu także chłodno było, a nie tylko i wyłącznie ze względu na mnie.
- Na pewno nie wolisz się położyć? – dopytał, oczywiście zmartwiony o moje żebra.
- Na pewno. Tak jest mi dobrze. I widzisz, twoje pazury zniknęły. Oczy też – dodałem, podnosząc głowę, by móc je zobaczyć.
- I to twoja zasługa – wyznał, całując mnie w skroń. A więc poniekąd moja teoria się sprawdziła. Zatem teraz tym bardziej będę za nim biegać po lesie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, skoro moja obecność mu pomaga się uspokoić i wrócić do siebie. Teraz to się ode mnie nie uwolni tym bardziej.
- Oczywiście, że moja. To dzięki mojej niesamowitości tak szybko wróciłeś do siebie – powiedziałem, oczywiście żartobliwie. Gdyby nie uczucie, jakim mnie darzył, to w żaden sposób bym mu nie pomógł.
- Oczywiście, że tak. Jakie ja mam szczęście, że mam cię przy sobie – odpowiedział równie rozbawiony, opierając policzek o moją głowę.
I tak sobie leżeliśmy obok siebie, po prostu ciesząc się swoją obecnością w milczeniu. I właśnie przez to, że sobie tak leżeliśmy w milczeniu, i cieple, to mi się trochę spać chciało. A nie mogłem spać, póki Haru nie spał. Obiecałem mu, że przy nim będę i obietnicy zamierzam dotrzymać. Dlatego długo powstrzymywałem się od snu, skupiając się na gładzeniu jego ręki. Odpłynąłem dopiero, kiedy pierwsze promienie słońca zawitały przez moje okno. Miałem nadzieję, że Haru też w końcu zasnął, i to nawet przede mną. Ja pewnie nic nie będę robił cały dzień, więc jedna słabo przespana noc to nic takiego dla mnie. Ale dla niego? On lepiej, żeby się wyspał, zwłaszcza, że przecież będzie za dnia na mieście.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz