Czy spacer był dobry? Dla niego na pewno trochę ruchu nie zaszkodzi, ostatnio dużo leży z powodu czego bywa strasznie męczący przynajmniej dla mnie, mam nadzieję, że ten krótki spacer po ogrodzie mu pomoże, w innym wypadku mogę przy kim szczerze zwariować.
- Dobrze, możemy się przejść, dobrze ci to zrobi, mi zresztą też, siedzenie w pokoju nikomu nie służy - Przyznałem, chwytając jego dłoń, powoli bez najmniejszego pośpiechu, który nie był konieczny, prowadząc do ogrodu, gdzie wszystko już tak pięknie kwitło, a unoszące się tam zapachy dawały ukojenie naszym zmysłom.
- I jak lepiej się czujesz? - Zapytałem, po niedługim spacerze zerkając na jego wyraz twarzy, który trochę się polepszył, może nie będzie już chodził taki obrażony na mnie i cały świat, który nas otacza.
- Jeśli pytasz o to, czy jest mi lepiej z powodu wyjścia na świeże powietrze to tak, nareszcie czuje, że żyje - Odpowiedział mi, podtrzymując się na mojej ręce, powoli idąc krok za krokiem, oglądając to, co już zostało przygotowane, na ten wyjątkowy dzień naszego życia.
- Znakomicie - Tylko tyle wystarczyło, ostatnio lepiej z nim za dużo nie rozmawiać, on jest na mnie obrażony za to, że trzymam go na siłę w domu, kiedy on chce już pracować, ruszać się po prostu żyć, ale czy ja mu tego zabraniam? No nie, próbuje tylko upilnować go, aby nie zrobił sobie jeszcze większej krzywdy niż to konieczne.
Spacer trochę go uspokoił, od razu zauważyłem, że lepiej się czuję, a jego mina wskazywała na to, że już jest lepiej.
- Chcesz już wracać? - Widząc jego skrzywienie pojawiające się na tej ślicznego buzi która jest może w gorszym stanie ale wciąż takim pięknym.
- Nie jeszcze nie, chciałbym jeszcze spędzić tu trochę czasu - Nie chciałem go zmuszać do powrotu. Wiedząc, że źle to na niego zadziała, jednocześnie wiedząc ból wymalowany na jego twarzy, zmartwiłem się, nie chcąc, aby cierpiał.
- Jesteś pewien? Widzę, że cię boli - Wiem, że trochę za bardzo się nad nim trzęsę, wiem również, że powinienem dać mu więcej swobody, kiedy to nie jest takie proste, martwię się o niego a wszystko to z miłości.
- Haru przestań, bardzo cię proszę, nie chcę całe dnie przebywać w pokoju, czuje się na tyle dobrze, aby zostać tu na jeszcze chwilę i zapewniam cię, że jeśli coś się zmieni, od razu ci o tym powiem - Skoro tak chciał, to tak też postąpiłem, dałem mu święty spokój, jeśli będzie chciał wracać, to wróci i lepiej dać mu spokój.
- Dobrze, już daje ci spokój - Odpuściłem, spacerując grzecznie po ogrodzie, pilnując mojego narzeczonego, który jeszcze długo nie chciał wracać do domu, tu było mu dobrze, a to akurat popierałem, na dworze było akurat bardzo przyjemnie, tylko na dworze nie ma łóżka, a mu prawdopodobnie by się ono przydało.
Mój panicz nie przyznał się, że chce już wracać do łóżka i pewnie w ogóle by mi tego nie powiedział, dlatego zabrałem go do sypialni, gdzie musiał się położyć nawet mimo tego, że mu to nie odpowiadało, on musi odpoczywać i ja o to dbam, tak jak tylko mogę.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz