Czy ja miałem jakieś marzenia? Coś, w czym chciałbym go zobaczyć? Nie wiem, podoba mi się w mojej koszuli, bo w niej go zawsze widuje a czy jest coś jeszcze? Chyba nie, a przynajmniej nigdy się nad tym tak szczególnie nie zastanawiałem.
- Trudno mi powiedzieć, nigdy nie miałem fantazji, które chciałbym, aby były wcielone w życie - Przyznałem, nie specjalnie się nad tym zastanawiając, miałem przyjemności raz wskazać jego ręce, jak i oczy.
Zaspokoiłem swoją ciekawość tamtej nocy, ale czy mam coś jeszcze co chciałbym spróbować lub zobaczyć w jego wykonaniu? Raczej chyba nie, a może jednak? Muszę się nad tym zastanowić.
- Ani jednej nawet najmniejszej? - Zapytał, przyglądając mi się uważnie z widocznym zaciekawieniem, w swoich cudownych oczach.
- Nie, chyba nie - Powiedziałem chyba, ponieważ nie byłem pewien czy przypadkiem nie mam jakichś fantazji,
- Chyba? - Podpytał, unosząc jedną brew ku górze, ewidentnie mi nie wierząc, a to dlaczego? Przecież gdybym miał jakieś propozycje, od razu bym mu o tym powiedział.
- Nigdy o tym nie myślałem aż tak, ale jeśli tylko na coś wpadnie, obiecuję, że dam ci wtedy znać - Obiecałem, szczerząc się do niego jak głupi do sera, głaszcząc go po mięciutkim i tak pięknym policzku.
- Obyś zrobił to jak najszybciej, do ślubu nie zostało już zbyt wiele czasu - Rozbawił mnie, tym co powiedział, on naprawdę chce spełnić jakąś moją małą fantazję w moc poślubną, bardzo miło z jego strony jednak w tej chwili nie ma co się nad tym zastanowić, musi uważać na siebie, jak najszybciej wrócić do zdrowia a resztą możemy zająć się już później.
- No tak, już za chwilę zostaniesz moim mężem i... No tak właściwie to nic się nie zmieni - Zauważyłem, rozbawiony naprawdę nie widząc różnicy między tym naszym związkiem teraz a po ślubie.
- Nie zmieni się? A właśnie, że się zmieni, będąc moim mężem, masz dostęp do wszystkiego, co należy do mnie, ponadto już się ode mnie nie uwolnisz, nie będziesz mógł znaleźć sobie nikogo innego, musząc pozostać przy mnie do końca swoich dni - A więc to o to mu chodziło, boi się, że go zostawię? A niby po co i dlaczego miałbym to robić? Przecież to nie ma najmniejszego sensu, kocham go i to się nie zmieni, a ślub to tylko przysięga zapisana na papierze nic poza tym.
- No tak, bo na tym mi zależy, na twoim majątku, dzięki niemu będę mógł zacząć nowe życie - Oczywiście ja sobie żartowałem, nie brałem na poważnie tego całego posiadania jego majątku, nie potrzebowałem tego wszystkiego, chcę tylko być z nim na dobre i na złe bez względu na to, czy będzie to bogate, czy też biedne życie.
Mój panicz przewrócił oczami, patrząc na mnie jak na kretyna, a ja nie wiedziałem dlaczego, przecież sam stwierdził, że po ślubie wszystko będzie wspólne.
- Wiesz, że jesteś głupi? - W końcu musiał o to zapytać, bo tak jakby tego nie wiedział prawda?
- Wiem, ale za to mnie kochasz - Odpowiedziałem, zbliżając się do jego ust, które połączyłem w namiętnym pocałunku.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz