Mój narzeczony zadał naprawdę dobre pytanie, czy ja coś czułem? Tak czułem, podejrzewając, że nadchodzi pełnia, nie wiem jednak, czy chce mi powiedzieć prawdę tym bardziej, że wiem, jak może się to skończyć, z drugiej strony nie chcę kłamać to do mnie niepodobne.
Kiedyś kłamałem i to kłamałem jak z nut, będąc w tym naprawdę bardzo dobrze, ale nie robiłem tego z przyjemnością i nie robiłem tego dlatego, że chciałem, a robiłem to po to, aby zarobić pieniądze dla mojej babci, musiałem udawać, kłamać i krętaczy tylko po to, aby zarobić pieniądze potrzebne na jej leczenie.
Gdybym tylko wtedy wiedział, jak to wszystko się potoczy, nigdy bym się na to nie zgodził, chociaż gdybym znów musiał ratować kogoś bliskiego, byłbym w stanie poświęcić się nawet w tak obrzydliwy sposób.
To chyba właśnie dlatego nie potrafię już kłamać, czując obrzydzenie do kłamstwa, które przypomina mi o tych okropnych dla mnie czasach, już raz czułem się obrzydliwie, ponownie nie chciałbym tego robić. A to oznacza, że musiałem powiedzieć mu prawdę.
- Mam ochotę opuścić dom, nie wiem, czy do lasu, czy nie, nie wiem też, czy jest to wywołane pełnią, czy po prostu spędzaniem długiego czasu w domu - Przyznałem, zdając sobie w tej chwili sprawę z tego, że jeśli przypadkiem zamarzę sobie w nocy wyjść do lasu pod postacią wilkołaka, on ruszy za mną.
A to może na nowo uszkodzić jego żebra, zdecydowanie lepiej by było, aby został w domu lub abym ja został w domu bez wychodzenia na dwór, tylko czy będę w stanie to uczynić? Tego nie wiem, ale postaram się zrobić wszystko, aby pozostać w domu bez niszczenia i sprowadzenia na siebie kłopotów.
- To niedobrze, może to oznaczać, że będę musiał ruszyć za tobą w pogoń - Stwierdził, przygotowując się najwidoczniej do wyścigu za mną.
Jego zdanie wywołało u mnie ciężkie westchnięcie, tego akurat mogłem się spodziewać, niepotrzebnie zagraża swojemu zdrowiu, doskonale wiedząc, że nie jest i tak w stanie nic dla mnie zrobić, podczas pełni nie przemienię się aż do samego rana, a przynajmniej na logikę tak powinno to działać.
- Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne, nie chciałbym, abyś biegał za mną po lesie, nie chciałbym również przypadkiem cię zaatakować i nie chciałbym, aby twoje żebra znów zostały uszkodzone, jest już blisko twojego pełnego powrotu do zdrowia, nie chcemy przecież tego zaprzepaścić - Zauważyłem, trochę tym zmartwiony.
- Dla ciebie jestem w stanie się poświęcić - Stwierdził, no tak tego mogłem się spodziewać.
- Połóżmy się, już o tym nie rozmawiajmy - Poprosiłem, przytulając go do siebie, całując w czoło.
Mój panicz zgodził się, wtulając w moje ciało.
Reszta dnia przed nadejściem nocy minęła nam spokojnie bez większych stresujących, a i noc nie przemieniła mnie w potwora a jedynie złotnika moje oczy, wydłużyła pazury i wyostrzyła zęby, na szczęście nie zachęcając mnie do wyjścia z domu.
Jeden problem, który odczuwałem to brak chęci do snu, z powodu którego leżałem w łóżku bez ruchu, tuląc do siebie śpiącego Daisuke, czekając aż do nadejścia dnia pozwalającego mi zasnąć, chociaż na chwilę.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz