środa, 5 czerwca 2024

Od Mikleo CD Soreya

No tak, nauczyłem Soreya głośnych jęków, z powodu czego pragnie ich jeszcze więcej, tak już jest, jak nie potrafisz się zachowywać cicho.
Oczywiście kiedyś potrafiłem zachować ciszę, niestety a może stety, odkąd nie mieliśmy dzieci, mogłem pozwolić sobie na głośniejsze jęki. A to spowodowało, że ciężko było zaprzestać takiego zachowania, nawet po pojawieniu się naszych pociech. Dobrze mi z nim nie tylko w łóżku, ale i na co dzień, a więc nie chcę tego ukrywać, chociaż może powinienem, aby móc kochać się bez względu na to, czy są z nami dzieci, czy nie, chociaż sądząc po tym, jak mój mąż na to reaguje. I mu ciężko byłoby się kochać bez moich jęków, o których sam przed chwilą wspomniał.
- Tak mówisz? A co jeśli jutro nie będziesz miał na to ochotę? - Zapytałem, nie przestając się do niego uśmiechać.
- Ja zawsze mam na ciebie ochotę owieczko, gdybym tylko mógł, nie wypuszczałbym cię z łóżka - Przysnął, przyciągając mnie jeszcze bliżej, o ile to jest w ogóle możliwe, kładąc dłonie na moich pośladkach, całując mnie w czoło.
- Jeśli tak mówisz, wierzę ci jak nikomu innemu na tym świecie - Przyznałem, wtulając się w ciało mojego ukochanego mężczyzny.
- Cieszę się, nie chciałbym, abyś przypadkiem o tym zapomniał - Na jego słowa kiwnąłem posłusznie głową. Wiedząc, że to właśnie tego chce, a ja zrobię wszystko, aby był szczęśliwy i spokojny u mego boku.
Ciesząc się, że mam go obok siebie zamknąłem oczy, chcąc już tu zostać cały dzień.
Dzień spędzony w łóżku był dniem dość leniwym, ale obojgu nam potrzebny, czasem po prostu trzeba spędzić tak leniwie dzień bez większych atrakcji życiowych.
Noc również spokojnie przeminęła, kończąc się, dopiero gdy Sorey wstał z łóżka, wybudzając i mnie.
- Naprawdę chcesz ich odprowadzić? - Zapytałem, podnosząc się do siadu.
- Tak, wolę upewnić się, że na pewno tam trafią - Odpowiedział, podchodząc do mnie, aby ucałować w czoło. - Ty śpij, jeszcze masz czas - Dodał, uśmiechając się łagodnie, nim opuścił naszą sypialnię, pozostawiając mnie w niej samego.
Nie chcąc już spać, nasłuchiwałem co dzieje się w domu, opuszczając sypialnie, gdy tylko nastała cisza, idąc zażyć chłodnej kąpieli, myjąc swoje ciało, nie zapinając o włosach, które pozostawiłem rozpuszczone, aby odpoczęły od ciągłego wiązania ich gumką..
Po kąpieli zająłem się zwierzakami, które były naprawdę głodne, zapewne Sorey nie miał czasu ich nakarmić, dla mnie to nie problem to tak samo moje zwierzaki, jak i jego.
Po wykonaniu najważniejszych zadań przejrzałem kuchnie w poszukiwaniu produktów, z pomocą których byłem w stanie przygotować coś na obiad dla naszych dzieci.
Coś tam się znajdowało, dzięki czemu będę mógł zrobić naleśniki, które na szczęście robi się w kilka minut.
- A ty co byś chciała? - Widząc kluche, wskakującą na blat, przy którym stałem.
Kotka zamruczała, oczekując ode mnie jeszcze jedzenia. - Przykro mi, ale nic ci więcej nie dam - Dodałem, drapiąc ją za uchem.
- A ty, dlaczego nie leżysz w łóżku? - Usłyszałem, od razu czując dłonie oplatające mnie w pasie.
- Nie chciałem tak być bez cię - Przyznałem, odwracając się w jego stronę, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz