Oczywiście, że mój Miki nie potrafił spać beze mnie. Chociaż, zdecydowanie bardziej wolałem, by czekał na mnie w łóżku, no ale a to przyjdzie jeszcze czas. Na szczęście dzisiaj dzieciaki będą przez długi czas w szkole, bo z tego co się orientowałem, oboje kończą dzisiaj po szesnastej, i jeszcze obwieścili, że wrócą sami, tak więc mamy ponad osiem godzin tylko i wyłącznie dla siebie. Cudownie. Miałem już dzisiaj pewne plany odnośnie niego. Odnośnie nas, tak właściwie, bo seks wymaga dwóch osób.
- Kociaki nakarmiłeś? Dzieciakom jeszcze jakiś posiłek do szkoły musiałem zrobić, bo dzisiaj do późna siedzą, i jakoś tak się trochę zapomniałem, i tylko Psotkę zdążyłem nakarmić – wyznałem, wsuwają dłonie pod jego koszulę i robiąc kółeczka na jego biodrach.
- Tak, nakarmione są, nie dałyby mi żyć – odpowiedział, na co powoli pokiwałem głową, sobie wszystko w głowie układając. Zatem kociaki nakarmione, Psotka sobie biega po ogrodzie, więc teraz jesteśmy tylko on i ja. Trochę jednak za tą naszą samotnością tęskniłem. Zwłaszcza od wczoraj, kiedy to przyłapałem naszego sąsiada na gapieniu się na mojego męża. Nie wiem, czy Mikleo to zauważył, ale na pewno muszę mu pokażę dzisiaj, kogo ma słuchać.
- Mam więc propozycję, żebyś coś ładnego dla mnie ubrał, co ty na to? – zaproponowałem, uśmiechając się zadziornie.
- Cóż, skoro mój pan mi każe, nie mam wyjścia – odparł, na co się uśmiechnąłem jeszcze szerzej.
- Zatem idź i wybieraj. Zaraz do ciebie dołączę – poprosiłem, w końcu go puszczając.
Zatem mój Miki udał się na górę, a ja jeszcze zabrałem się za posprzątanie kuchni, musiałem mu przecież dać czas na wybór sukienki, a po kilku minutach udałem się na górę, wraz z winem oraz kieliszkami. Może trochę wcześnie było na takie rzeczy, ale jeden kieliszek na rozluźnienie nam nie zaszkodzi. A na taką romantyczną kolację, na którą planowałem tenże alkohol zachować, jeszcze nam sobie przyjdzie poczekać, i to dosyć długo, więc do tego czasu zaopatrzę się w drugie.
Mikleo nie było w pokoju, pewnie jeszcze się przebierał, dlatego więc otworzyłem wino, nalałem nam do kieliszków i wziąłem jeden z nich do ręki, wyglądając przez okno. Sąsiada nie było. To niesamowite, że jak Miki wygląda przez okno, albo jest w ogrodzie, to ten od razu się pojawiał. Niesamowite.
Mikleo w końcu wszedł do pokoju, i to w tej mojej ulubionej sukience, która najwięcej pokazuje. Uwielbiałem ją. I on o tym doskonale wiedział. Obserwowałem jego ruchy, łagodny uśmiech na twarzy, delikatne drżenie ciała, kiedy wziął swój kieliszek i przyłożył go do ust. Myślałem, że weźmie łyczek, może dwa, a on zaraz je całe wpił. Zdecydowanie wino trzeba trzymać z dala od niego.
- Klęknij - rozkazałem, a on upadł na kolana bez wahania. Miał nieodparte wrażenie, że tylko na to czekał.
Uwielbiałem go za to, za tę gotowość, za pełne zaufanie, jakie mi okazywał. Dotknąłem jego twarzy, przesuwając palcami po jego policzku, a następnie złapałem go za włosy i przyciągnąłem do siebie. Mikleo zadrżał, ale nie odsunął się.
- Wiesz, co robić - szepnąłem, patrząc mu prosto w oczy.
Bez słowa zaczął rozpinać moje spodnie, jego dłonie drżały z ekscytacji. Przez chwilę tylko patrzyłem, delektując się widokiem, zanim zdecydowałem się go nagrodzić. Zanurzyłem dłonie głębiej w jego włosy, kierując jego głowę tak, jak lubiłem. Gdy poczułem jego gorące usta na sobie, nie mogłem powstrzymać cichego jęku. Był w tym mistrzem, znał każde moje słabe miejsce, każdy punkt, który sprawiał, że traciłem kontrolę. Przyspieszył, czując moją odpowiedź, a ja pozwoliłem mu na to, ciesząc się każdym momentem.
- Miki, dość - powiedziałem nagle, wyciągając go z jego zadań.
Podniósł wzrok, jego oczy pełne były pytania. Uśmiechnąłem się, ściągając go na łóżko obok siebie, zmieniając pozycję na bardziej intymną. Pocałowałem go, czując jego smak, który jeszcze przed chwilą był tylko moim, dobierając się do jego ciała, co było wyjątkowo łatwe z uwagi na strój, jaki na sobie miał. Teraz dopilnuję, by Mikleo przez długi czas czuł doskonale i nie zapominał, do kogo należy...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz