Co mi się w nim podobało? On było tego dużo w końcu było ideałem były jednak rzeczy, które lubiłem u niego najbardziej.
– Lubię twoje słodkie usta, śliczną twarz, oczy które potrafią tak wiele ukryć przed światem, cudowną sylwetkę, biodra stworzone w sam raz dla moich rąk, ale jest coś, co lubię u ciebie najbardziej – Wyszeptałem, delikatnie, podgryzając jego wargi, abym przypadkiem nie zrobić mu krzywdy.
– Tak? A co to takiego? – Patrzyłem na niego, kiedy to chciał dowiedzieć się czego więcej lekko wstawiony jak niewiele mu trzeba, żeby upił się nie będąc w stanie myśleć trzeźwo.
– Twoja pupa, jest idealna i tak seksowna nie jestem w stanie się jej oprzeć – Stwierdziłem, wywołując rozbawienie na twarzy mojego pana.
– Tak, tego mogłem się spodziewać – Pokręcił głową, patrząc głęboko w moje oczy, łącząc nasze usta w pocałunku który chętnie pogłębiłem, przewracając go na plecy, mając ochotę na drobne szaleństwo, które i on chętnie przyjemnie z tego, co widzę.
Nie spieszyłem się obdarowując jego ciało pocałunkami w każdym miejscu, w którym już nie było materiału powoli i jego się pozbywając, pozostawiając na jego ciele ślady, które mógł z łatwością zakryć, wiedząc, że nie lubi, gdy robię to w widocznych miejscach.
Mój panicz miał już dość pieszczot, pragnąc czegoś więcej, a ja, nie mogąc mu tego odebrać złączyłem nasze usta złapałem trochę mocniej za biodra, zagłębiając się w jego wnętrzu od razu, czując dreszcze przechodzące po jego ciele, które jeszcze bardziej zachęciły mnie do zabawy.
Jak zawsze dbałem o to, aby było mu dobrze, nie chcąc zrobić mu krzywdy ani tym bardziej zniechęci do siebie, dając mu tylko to, co chciał, zaspokajając nas obojga.
Mój panicz z powodu zmęczenia i zapewne sporej ilości alkoholu padł wyjątkowo nie mając siły na kąpiel, a to nowość, najwidoczniej tym razem mu to nie przeszkadzało.
Ucałowałem go w czoło przytuliłem i tak jak on dopłynąłem do krainy snów.
wyjątkowo obudziłem się rano bez mojego panicza, który przebywał w łazience coś mogłem usłyszeć po dźwiękach stamtąd dochodzących.
Nie będąc nawet aż tak zmęczonym podniosłem się do siadu, rozciągając swoje mięśnie.
– Dzień dobry proszę ktoś tu się dziś wcześnie obudził – Daisuke który opuścił łazienkę zwrócił moją uwagę, wywołując uśmiech na mojej twarzy.
– Dzień dobry obiecałem ci, że pomogę przy koniach, a ja słowa zawsze dotrzymuję – Od razu podniosłem się z łóżka, podchodząc do mojego pięknego panicza, którego od razu ucałowałem w usta. – Jak się czujesz? – Zainteresowałem się jego zdrowiem bardzo chcąc wiedzieć, jak się czuje.
– Dobrze, a teraz zmykaj nie będę długo na ciebie czekał – Po jego słowach grzecznie kiwnąłem głową, wchodząc do łazienki, gdzie porządnie umyłem swoje ciało starając się robić to jak najszybciej, ale i jak najdokładniej, żeby nie zostać w jakichś miejscach brudnym.
Odświeżonym czysty i pachnący przebrałem cię w czyste ubrania, opuszczając łazienkę po doprowadzeniu ją do porządku, ciesząc się na widok panicza, który ciągle na mnie czekał.
– Możemy iść? – Na jego pytanie kiwnąłem głową, ruszając zanim grzecznie do koni, którym najpierw przyniosłem wodę, widząc, że to jej najbardziej potrzebują.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz