Mój umysł zdążył się już przebudzić, chociaż oczy wciąż byłby zamknięte, nie chciałem ich otwierać, słysząc Soreya, który mówił do mnie i do siebie, naprawdę musi się nudzić mój biedaczek, gdybym tylko mógł nie chodziłbym spać, niestety moje ciało, zostało już tego nauczone od najmłodszych lat właśnie przez niego jako dziecko chodził spać, a ja szybko nauczyłem się tego od niego tak samo jak jeść, też on mnie tego nauczył, nie chcąc jeść sam, chociaż tej pokusie akurat jestem w stanie ulec jedzenie nie jest dla mojego organizmu istotne, a skoro on już nie będzie jadł i ja nie będę tego robił, głodu nie czuje, a więc i tego nie potrzebuję.
– Naprawdę się musisz nudzić – Odezwałem się, rozbawiony jego kolejnymi słowami, które były naprawdę słodkie.
– Jak długo nie śpisz i ile słyszałeś? – Spojrzał w moje oczy, nie przestając głaskać moich włosów.
Patrząc w jego oczy zastanawiałem się, czy on wiedział, że już nie śpię, a to wszystko dlatego, że niezbyt był zaskoczony moimi słowami, tak jakby wiedział, że już od dłuższego czasu nie śpię.
– Słyszałem kilka miłych słów o tym, jak pięknie wyglądam, kiedy śpię i że moje włosy są idealne do barwienia się nimi – Przyznałem, uśmiechając się do niego ciepło.
– Taka prawda mój aniele, jesteś piękny, mądry, słodki pięknie pachnący i twoje włosy, na ognie piekielne, jakie one są długi i piękne – Rozmarzył się bawiąc moim grubym i długim kucykiem.
– Jeśli tak bardzo nie możesz się nimi nacieszyć może chcesz je uczesać? – Zaproponowałem, widząc w jego oczach, że bardzo tego chce.
– A mogę? – Nie wiem, dlaczego pytał przecież to dla niego je zapuszczałem, oczywiście nie na siłę, bo sam lubiłem moje długie włosy jednak to przede wszystkim dla niego ich nie skręcałem poza jednym razem, który trochę mu się nie spodobał.
– Oczywiście, że możesz głuptasie – Ucałowałem jego usta, podnosząc się z łóżka, czując, że ciało jest już w lepszej kondycji, dzięki czemu mogłem spokojnie podejść do torby, z której wyjąłem grzebień, dodatkowe gumki i spinki które pomogą mi ilość moje włosy. – Proszę – Podałem mu cały asortyment, siadając tyłem do niego rozpuszczając moje włosy.
Od razu poczułem jego dłonie, które dotykały włosy na całej długości, przysuwając je do nosa, który mógł je powąchać, on naprawdę ma słabość do moich włosów to trochę zabawne oczywiście każdy ma jakieś słabości i jakiekolwiek, by one nie były akceptowałbym je.
– Nigdy ich nie obcinaj – Usłyszałem jego zachwyt wywołany zwykłym czesaniem ich na długość.
– Nie planuje, o ile ty nie zmienisz zdanie co do ich długość – Przyznałem, nie mając powodu, aby je obcinać…
– Nigdy, ja zawsze będę chciał widzieć je długie – Stwierdził, skupiając się całkowicie na swojej pracy, w czym mu nie przeszkadzałem, jeśli chce się bawić niech się bawi ja naprawdę nie mam zamiaru mu tego zabraniać.
Patrząc przed siebie na pustą ścianę nie ruszałem się nie chcąc zepsuć jego arcydzieła, do którego tak bardzo się przykładał, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo zależy mu no zrobieniu tego dokładnie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz