Co mi pozostało jak tylko zrobić to czego ode mnie oczekiwał, dopinając wszystko na ostatni guzik, aby mój panicz nie miał do mnie pretensji, a znając go może się tak zdarzyć niby wczoraj było mu dobrze, ale dziś, kto go tam wie, czasem zachowuje się jak kobieta już się boję, co to będzie, jeśli faktycznie stanie się kobietą strach się bać.
– Gotowy? – Daisuke przestał ciszę, zwracając na mnie uwagę wciąż brzmiąc na niezadowolonego, a zapewne wszystko to wina naszego opóźnienia.
– Tak jest mój panie – Mój pani zerknął jedynie na mnie, zasiadając na swojego wierzchowcu, czekając, aż i ja zrobię to samo. A że czekał to i ja musiałem jak najszybciej zasiąść na grzbiet Rain, ruszając w drogę.
Nic się nie wydarzyło podczas całej podróży może jedynie przez chwilę mieliśmy towarzystwo dzikich psów, które podążały za nami, nie chcąc zrobić nam krzywdy, a jedynie obserwowały nas co niepokoiło mojego męża, który obawiał się ataków tych psów, zapominając chyba, że to ja tu jestem największym zagrożeniem dla każdego przy mnie się znajdującego.
Każdy następny dzień był taki sam wczesna pobudka kąpiel w rzece, doprowadzanie siebie do porządku zjedzenie śniadania, obiadu i kolacji długa podróż do wieczora sen i znów to samo już tak bardzo nie mogłam się doczekać dotarcia na wyznaczone przez mojego męża miejsca i długi odpoczynek nad wodą…
Po kilku długich i męczących dniach przede wszystkim dla mnie z powodu nieprzyzwyczajenia do tak długich podróży w siodle dotarliśmy na miejsce.
Tym bardziej że nasz kąt był naprawdę ładny przy, nim naprawdę mogę zobaczyć niesamowicie drogie rzeczy, piękne rzeczy, a i miejsca, do których nigdy bym sam nie dotarł.
– Ależ tu pięknie – Zadowolony rozejrzałem się po naszym domku, który dla mnie Był doskonały, mógłbym nawet w takim zamieszkać, zamiast w rezydencji.
– Jest ładnie – No tak, dla niego jest ładnie, bo w końcu to nie jest żadną nowością dla jego oczu, ale dla mnie wszystko to czego wcześniej nie widziałem jest wspaniałe, bogate i po prostu najzwyczajniej piękne, nie mam zbyt dużych wymagań, jak sam zdążył zauważyć.
Uśmiechając się do niego wesoło chwyciłem delikatnie jego twarz, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
– Dziękuję – Zachwycony musiałem mu podziękować wdzięczny za wszystko, co mi dał i jeszcze może dać.
– Za co mi tak dziękujesz? – Zapytał zdziwiony, nie rozumiejąc mojej radości, no tak dla niego to nic wielkiego, ale dla mnie to naprawdę wiele.
– Za to, że mnie zabrałeś w takie miejsce sam nigdy bym tu nie przyjechał – Wyjaśniłem, będąc naprawdę szczęśliwym, nie mogąc tego ukryć, a zresztą, po co miałbym to ukrywać? Przecież trzeba się cieszyć tym bardziej, że nie mam tego na co dzień.
– Haru przestań, przecież jesteś moim mężem i chcę zrobić i dać ci naprawdę wszystko, co najlepsze – Wiedziałem o tym, wiedziałem doskonale, a mimo to bardzo chciałem mu podziękować za wszystko, co mi dał i pewnie jeszcze da, mimo że nie musi.
– Ja to doskonale wiem i wiem też, że nie musisz mi tego dawać, a jednak dajesz i za to jestem wdzięczny – Przyznałem, wpatrując się w fale uderzające w piasek.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz