środa, 3 lipca 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Wszystko zrozumiałem, zaczynając się trochę o niego martwić i o to, co zrobić, aby go nie zdenerwować lub nie wybudzić jego drugiego ja. Będę mu pomagał, będę wspierać i postaram się zrobić wszystko, aby to drugie ja nie pojawiało się zbyt często.
- W porządku, spakujmy najważniejsze rzeczy i udajmy się do Azylu, tam spróbujemy porozumieć się z dziadkiem, aby pozostać tam, dopóki nic nie znajdziemy - Zgodziłem się na opuszczenie tego domu, co prawda na pewno jeszcze będziemy musieli tu wrócić po rzeczy naszych dzieci i resztę naszych, których jeszcze nie zdążymy spakować. Porozmawiam również z królem, który wciąż jest moim chrześniakiem, a dzięki temu ma pewne ulgi, których nie posiada nikt inny.
- Myślisz, że dziadek się zgodzi? Nie jestem już aniołem ani dawnym sobą, może sądzić, że jestem zagrożeniem dla innych aniołów, nie pozwalając mi tam pozostać - Jego obawy były słuszne, mogło się tak wydarzyć jednak wierze, że chociaż dziadek ma w sobie chociaż trochę dobra i pomoże nam w tej trudnej sytuacji.
- Zrobię wszystko, aby tak się nie stało - Obiecałem, całując go w usta. - Myślę sobie, że może dziadek będzie wiedział jak ci pomóc, jest mądrym serafinem, który zna się nie tylko na aniołach i ludziach - Byłem dobrej myśli, dziadek wiedział naprawdę wiele, a więc możliwe, że i na to coś zaradzi.
- Nie wiem, czy będzie chciał mi pomóc - Sorey podchodził do tego zbyt negatywnie, jeszcze nic nie wie, a już uważa, że jest na straconej pozycji.
- Trochę więcej optymizmu skarbie - Starałem się go uspokoić, nie chcąc, aby już negatywnie się nastawiał, mimo że nie był pewien, jak się to wszystko zakończy. - Spakujmy się, wyruszymy jeszcze dziś nocą, aby nikt cię nie zobaczył - Dodałem, podnosząc się z łóżka, obmyślając już w głowie, co musimy ze sobą zabrać poza Psotką która była z nami w domu, dobrze, że chociaż jeszcze zwierzaków była w Azylu razem z naszymi dziećmi.
Sorey mimo negatywnego podejścia do całej tej sprawy pomagał mi pakować to, co może się nam przydać nie tylko w podróży, ale i w Azylu gdzie niektóre rzeczy po prostu są potrzebne czy to dla nas, czy na przykład dla zwierząt lub dzieci.
- Miki, jak zabierzemy ze sobą Psotkę? Ona przecież nie pozwoli mi trzymać się na rękach - Miał racje, Psotka się go bała a ja, mimo że bym chciał, nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Nasz psiak takiego go nie zna, a jego aura cóż do najlepszych nie należy.
- A tym się nie musisz przejmować, ja ją wezmę - Nie miałem innego wyboru, mieliśmy w planie lecieć, aby zaoszczędzić czas.
- Dasz radę? Nie jest najlżejsza - Miał racje, nasz pies trochę już ważył, jednak z Azylu jakoś ją tu przetransportowałem, a więc i w drugą stronę sobie poradzę.
- Dam radę spokojnie z Azylu ją tu sporządziłem na własnych rękach, a więc w druga stronę też dam radę, Skup się raczej na tym, czy aby na pewno masz wszystko, co jest ci potrzebne, abyśmy mogli od razu ruszać w drogę - Wolałem, aby skupił się na sobie, a ja zajmę się całą resztą.

<Pasterzylu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz