Nie byłem ani trochę zadowolony z jego słów, nie chciałem, aby spędzał czas z innym mężczyznom, tym bardziej że jest to mężczyzna zbyt bardzo podobny do mnie wyglądem, to niepokojące a co jeśli.. Nie, stop Mikleo nawet tak nie myśl, przecież Sorey cię nie zdradzi, nie on, zdecydowanie nie on.
- Szczerze nie jestem przekonany, ale jeśli ty chcesz iść z tym chłopakiem, zwiedzać miasto, to dobrze niech tak będzie - Zgodziłem się, nie chcąc, aby moja zazdrość przezwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem, przecież nic się nie stanie muszę być tylko dobrej myśli.
- Dlaczego nie jesteś przekonany? - Dopytał, patrząc na mnie z uniesioną brwią.
- Dlaczego? W sumie to nie mam powodu, chyba po prostu za bardzo się martwię - Przyznałem, zgodnie z prawdą naturalnie niepokojąc się tylko o co? Ja nie wiem, zdecydowanie jestem przewrażliwiony jak zresztą zawsze. Dla mnie chyba do końca życia to znaczy całą wieczność nie będę ufał ludziom.
- To znaczy, że mogę iść czy nie mogę z nim iść? - Podpytał, chcąc wiedzieć, czy się w końcu zgadzam, czy się nie zgadzam, nie rozumiejąc mojej niepewności, no cóż, taki już jestem, niepewność to moje drugi imię.
- Tak, możesz iść - Zgodziłem się, przeczesując jego włosy, które od razu wyglądały jakoś lepiej po ich przeczesaniu, może nie były takie podatne na czesania jak moje, ale i z ty można sobie jakoś poradzić. - No dobrze, teraz już możemy iść - Dodałem, odsuwając się od niego, kładąc grzebień na szafce, zerkając na zegarek. - Idziemy? - Dopytałem, zerkając na męża, stojąc już przy drzwiach.
- Chyba tak - Kiwnął głową, wstając z łóżka, podchodząc do mnie, chwytając moją dłoń, wychodząc z domu, idąc na obiad do córki i jej narzeczonego.
Spacer zajął nam niespełna dwadzieścia minut, nie mieliśmy w końcu narzuconej godziny, dla tego tak spokojnie mogliśmy spacerem udać się do domu naszych dzieci.
Po przyjściu do dzieci od razu się z nimi przywitaliśmy, przedstawiając mojemu mężowi Nori'ego, o którym zapomniał, co nie było niczym dziwnym, w końcu stracił pamięć, a mimo to czułem jakieś takie napięcie bijące od niego które mówiło, że nie jest co do niego pewien, czyżby znów poczuł niechęć do narzeczonego Misaki? Tego nie wiem, ale na pewno chętnie się tego później dowiem.
Spędzony czas u naszych dzieci był naprawdę przyjemny, Misaki opowiadała nam o planach, jakie mając na swój ślub, opowiadając nam, jak wiele będzie to ich kosztowało, kurczę droga to sprawa, jak dobrze, że mu wzięliśmy cichutki ślub bez nikogo w sypialni, takiego ślub to chyba nikt nigdy nie miał, mój mąż to jednak jest oryginalny.
Ciesząc się z czasu spędzonego z dziećmi dostałe nawet od Nori'ego kwiaty, ten to wie jak podlizać się mamie swojej przyszłej żony.
Zadowolony z kwiatów cieszyłem się jak dziecko, w bardzo dobrym nastroje wracając do domu po pożegnaniu się z dziećmi.
- Bylebyś nie skupił całej swojej uwagi na tym bukiecie - Mruknął, idąc obok mnie, zerkając na bukiet.
- Spokojnie, włożę je tylko do wazonu i jestem cały twój - Zapewniłem, uśmiechając się do niego ciepło. - I co myślisz o Norim? - Dopytałem, chcąc znać jego zdanie na temat chłopaka, z którym kiedyś tak nie przepadał.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz