niedziela, 2 lipca 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Patrzyłem na niego w milczeniu, jak się czułem? Czułem się chyba dobrze, nic mnie już nie bolało, tylko trochę było mi gorąco, wiec chyba jest ze mną dobrze tylko ta pusta w środku mnie strasznie mnie dołował, ciężko było mi z nią wybrać i jeszcze pewnie trochę czasu minie nim sobie z nią poradzę.
- Czuje się już lepiej - Przyznałem, zgodnie z prawdą przytulony do jego ciała ciesząc się, że mam go przy sobie.
- Bardzo się cieszę - Wyznał, czując mnie w czoło. - Potrzebujesz czegoś? - Na to pytanie pokręciłem przecząco głową, niczego nie chcąc, naprawdę niczego.
- Chciałbym wyjść na dwór - Powiedziałem, powoli podnosząc się z łóżka, sprawdzając na ile mam siły, aby wstać z łóżka. Na moje szczecie tym razem moje nogi nie odmówiły mi posłuszeństwa, dzielnie stawiając krok za krokiem..
Z ulgą dostrzegając to, że mogę iść sam, nie chciałem, aby mój mąż mi w tym pomagał, powoli wychodząc z domu.
- Jesteś tego pewien? - Zapytał, idąc przy moim boku, upewniając się, że czuje się już lepiej.
- Tak - Zapewniłem go, nie zatrzymując się aż do chwili dojścia do jeziora, w którym się zanurzyłem, opadając na samo dno, aby naładować siły, odpoczywając w chłodnej wodzie, mogąc porządnie wychodzić swoje ciało, aby poczuć się lepiej.
Z wody wyszedłem po kilkunastu minutach chłodny tak jak zawsze.
- Lepiej? - Podpytał, kładąc dłoń na moim policzku, odczuwając chłód, jakiego wcześniej nie miał możliwości odczuć.
- Tak, zdecydowanie mi lepiej - Przyznałem, uśmiechając się do niego ciepło, dostrzegając jego radość, której nie widziałem aż dotąd, chyba naprawdę się mną przejął, a to akurat nie było potrzebne, ja nie umieram, byłem tylko.. To znaczy, jestem jeszcze słaby, ale miałem siłę, aby tu przyjść i może wróci też dam radę i tak czując się już lepiej, chociaż wciąż jestem zmęczony.
- Chcesz tu zostać? - Zapytał mnie, dostrzegając chyba moje zmęczenie malujące się na twarzy.
- Tak, chciałbym wrócić do domu, jestem już trochę zmęczony - Wyjaśniłem, szczerze chcąc wrócić już do domu i wtulić się w ciało ukochanego męża, którego ostatnio troszeczkę mi brakuje, a przynajmniej takie miałem wrażenie. A wszystko to z powodu tej męczącej mnie pustki, która nie odpuszcza, a wszystko to z powodu braku demona, którego nie za bardzo lubiłem, a mimo to trochę za nim tęsknię.
Mój mąż uszanował moje zdanie, chwytając moją dłoń, wracając ze mną do domu, do tego bezpiecznego konta, w którym zawsze tak lubiłem ukrywać się przed całym światem.
- Potrzebowałbyś jeszcze czegoś? - Podpytał, idąc ze mną do sypialni, gdzie położył mnie na łóżku, dotykając mojego ciała. - Jak dobrze, że jest chłodne - Dodał, sam do siebie nim zwrócił na mnie uwagę.
- Nie, niczego już nie potrzebuję - Wyznałem, uśmiechając się do niego, chwytając go za dłoń, przyciągając bliżej siebie, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, kładąc dłonie na jego ramionach, patrząc mu prosto w oczy.
- A jak ty się czujesz? - Podpytałem, chcąc wiedzieć, jak się czuje.
- Ja? A czy to ma znaczenie? - Zapytał, głaszcząc mnie po włosach, całując w czoło.
- Dla mnie jest to bardzo ważne - Przyznałem, chcąc wiedzieć, jak się trzyma.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz