poniedziałek, 3 lipca 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Cicho westchnąłem na dźwięk jego słów, no skoro już ma, to dla niego takie znaczenie niech mu będzie, zacznę się pilnować, aby robić tylko tyle, ile mogę pod warunkiem, że i on zacznie to robić.
- A co z tobą? Czemu ty robisz wszystko ponad swoje możliwości? - Podpytałem, tak dla jasności, aby zrozumieć, skąd bierze się ta niesprawiedliwość w tej o to sprawie.
- Ponieważ ja jestem zdrowy, a ty już nie rozumiesz? - Na te słowa przewróciłem oczami, głośno wzdychając. Oczywiście, że jest zdrowy tylko jak długo? Jeżeli nie będzie o siebie dbał i on zdrowy być przestanie, a przecież tego bym dla niego bardzo nie chciał, kocham go i chce, aby był zdrowy i szczęśliwy, a nie może taki być, jeśli ciągle dba o mnie, zapominając o sobie, to nie na tym przecież polega wspólne dbanie o szczęście tego drugiego prawda?
- Nie jestem chory, tylko osłabiony, a to nie to samo to po pierwsze a po drugie ty też nie będziesz czuł się ani trzymał dobrze, jeśli ciągle będziesz robił wszystko za mnie tylko dlatego, że ja czuję się troszeczkę gorzej, a on już traktuje mnie, jakbym umierał - Mruknąłem, pusząc swoje policzki, ukazując mu tyn sposobem moje niezadowolenie.
- Miki, bardzo cię proszę, mnie nic nie będzie, ale tobie już być może jeżeli się tobą nie zaopiekuje. Wciąż jesteś słaby i powinieneś na siebie uważać - Wyjaśnił, pouczając mnie jak małe dziecko, zapominając chyba o tym, że nie jestem małym chłopcem, mimo że przyznam, sam czasem się tak odrobinkę zachowuje.
- Ja ciebie również proszę, abyś zajął się sobą, nie chce, abyś poczuł się źle z mojego powodu - Wyznałem, naprawdę się o niego martwiąc, nie tylko on martwi się o mnie, ale i ja martwię się o niego to chyba naturalne prawda?
- Zajmę się sobą, gdy już ty będziesz zdrowy - I po tej wypowiedzi wiedziałem już, że on nie odpuści, a więc ja muszę być tym którym odpuści, w końcu związek polega na tym, aby obie strony czasem odpuszczały, tym razem to ja muszę odpuścić, aby on był szczęśliwy a ja? Ja sobie świetnie poradzę z pogodzeniem się z tym drobnym faktem.
Wzdychając cicho, pokręciłem oczami, nie mając siły ruszyć się z kanapy, odwracając głowę w stronę okna, za którym wciąż była ładna pogoda.
- Dobrze, niech ci już będzie, będę robił tylko to, na co będę miał siłę i obiecuję, że nie będę się nadwyrężał - Obiecałem, mimo wszystko wtulając się w jego ciało, mrucząc cicho pod nosem, mój ukochany facet, dzięki niemu niczego już do szczęścia mi już potrzeba.
- Mam nadzieję, bo inaczej przywiąże cię do łóżka i już nic nie zrobisz - Na te słowa zaśmiałem się cicho, kręcąc głową, no i tego tylko mi w tej chwili brakowało. - Co cię tak bawi? - Dopytał, mrucząc przy tym swoje oczy.
- Nic, nic, po prostu przypomniałem sobie czasy, gdy faktycznie to zrobiłeś, aby sprawdzić, jak wytrzymałe jest nasze łóżka, kochając się ze mną aż do rana - Wyjaśniłem rozbawiony tym faktem.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz