Zmarszczyłem brwi na jego słowa. Naprawdę tak robiłem? To... tak, to było do mnie bardzo podobne. Skoro lubiłem podziwiać Mikleo w różnorakich sukienkach i przebierankach, to pewnie też bym lubił przywiązywanie go od łóżka, chociaż to też było odrobinkę dziwnym pomysłem. Coś mi się wydawało, że normalni ludzie raczej się do łóżka nie przywiązywali. Tylko teraz też pytanie, czy ja byłem normalnym człowiekiem. Wydaje mi się, że tak niezbyt. A czy teraz jestem normalnym aniołem? Absolutnie nie. I chyba nigdy nie będę. Do normalności mi naprawdę daleko.
- I tobie to nie przeszkadzało? – zapytałem, chcąc się trochę więcej dowiedzieć o tej sytuacji. Przywiązanie do łóżka nie brzmi jak coś przyjemnego, no ale ja się nie znam. I to się bardzo nie znam.
- Absolutnie nie, to było bardzo przyjemne – przyznał, czego absolutnie nie rozumiałem. Znaczy się rozumiałem, że seks mógł być przyjemny, bo jednak jakoś potrafiłem go doprowadzić na szczyt, no ale takie krępowanie ruchów... Miki lubił mnie dotykać, wbijać swoje paznokcie w moje ciało, drapać mnie po plecach czy nawet czasem zdarzyło mu się szarpnąć mnie za włosy, kiedy pieściłem jego ciało. Szukał tego dotyku. A jak miał ten dotyk znaleźć, kiedy był związany? Nie tylko ja jestem nienormalny.
- Teraz to by nie było takie przyjemne, bo na seks będziesz musiał długo poczekać – powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie pozwolę na to, by wywiązało się między nami coś więcej niż drobne pieszczoty, i to takie naprawdę drobne. Nie będzie to nic takiego intymnego czy seksualnego. Jedynie przytulanie, drobne pocałunki i może masaż, jeżeli właśnie tego Mikleo będzie potrzebował.
- Co? Dlaczego? – spytał, nie rozumiejąc mojego rozumowania.
- Seks jest przyjemny, ale i męczący. Bardzo męczący. A ty zmęczyłeś się zabawą ze zwierzakami i podlewaniem ogródka, a to jest zdecydowanie mniej męczące niż kochanie się, wiesz? – wytłumaczyłem, całując go w czubek głowy. Miło się siedzi i w ogóle, ale muszę coś zacząć robić. Miki coś porobił, faktycznie, ale nadal jest jeszcze wiele do zrobienia. Muszę trochę ogarnąć dom, bo wygląda okropnie, wyczesać zwierzaki i to bardzo porządnie, odchwaścić ogródek, bo naprawdę wielka szkoda, by praca Mikleo się zmarnowała, później mogę się z nim wybrać nad jezioro... ta, jak to tak wszystko wymieniam, to trochę mi się odechciewa. Nie mam za bardzo wyjścia. Mikleo w życiu o pomoc nie poproszę, on ma wypoczywać. Już i tak dużo zrobił. I to dużo za dużo. – No nic, Owieczko, muszę się zbierać do pracy.
- A co takiego masz do roboty? Możemy sobie poleżeć tutaj i nic nie robić... – zaproponował, co bardzo kusiło, ale nie mogłem się na o zgodzić.
- Muszę posprzątać dom, bo wszędzie jest sierść. I wyczesać nasze liniące się na potęgę zwierzaki. I jeszcze zająć się twoim ogródkiem, bo pełno w nim chwastów. Więc jak widzisz, trochę do roboty mam – powiedziałem, ciężko wzdychając. – Ale potem możemy pójść nad jezioro, jeżeli będziesz miał siłę. A jak będziesz za bardzo zmęczony, to pójdę sam z Luckym. Trochę mu brakuje ruchu ostatnio – zaproponowałem, podnoszą się z kanapy wiedząc, że jeżeli teraz tego nie zrobię, to zostanę z nim na zawsze na tej kanapie. – Może pomóc ci wrócić na górę? Tam nie ma aż tyle sierści – zapytałem, odwracając się w jego stronę.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz