Wtulony w jego ciało poczułem spokój, który pozwolił mi dość szybko odpłynąć, do krainy snów ciesząc się, że mam go przy sobie mogąc odpocząć, nim znów wstanę, do w sumie nawet nie wiem czego i tak niczego całymi dniami nie robię..
I tak też było przez kilka kolejnych dni, a nawet w końcu tygodni, mój mąż robił wszystko, a ja leżałem lub chodziłem znudzony życiem, rozmawiając z samym sobą, co wciąż niepokoiło mojego męża, który wezwał nawet Lailah, aby mnie zbadała, nie wiem, jak on tak mógł, przecież mi nic nie jest, jednak co zrobić miałem Sorey się martwił i był pewien, że coś jest ze mną nie tak. O, ale jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że nic mi nie dolega, a rozmowa z samym sobą jest reakcją na pustkę, a nie mówiłem, że nic mi nie jest? A on mi nie wierzył.
- Sorey nie martw się, Mikleo potrzebuje uwagi i wygląda na to, że wymyślił sobie kolegę - Wytłumaczyła, z czym akurat się nie zgadzałem, ja sobie nikogo nie wymyśliłem, ja tylko rozmawiam z sobą samym, aby poczuć się lepiej.
Mój mąż zerknął na mnie, ale nic nie powiedział, najwidoczniej coś sobie już myśląc, niech lepiej nie myśli, bo zaraz coś głupiego wymyśli, a tego akurat się obawiam.
- A mówiłem, że nic mi nie jest - Mruknąłem, pod nosem wiedząc swoje, jestem zdrowy i nikt mi tego nie wmówi.
Lailah, jeszcze chwilę rozmawiała z moim mężem o mnie, trochę ignorując to, że tu jestem, wypuszczając kobietę, od razu po tym, jak tylko zakończyła z nim rozmowę.
- To, co teraz możemy iść nad jezioro? - Zapytałem, pełen energii i siły do wyjścia z domu nie chcąc siedzieć w zamknięciu, już i tak bardzo długo w nim siedziałem przez zakazy i nakazy męża, nie chce jeszcze dłużej tego przeżywać.
- Najpierw powiedz mi, jak się czujesz? - Zapytał, podchodząc do mnie, aby uważnie mi się przyjrzeć, a on znów swoje.
- Sorey, mam mnóstwo energii i nie wiem, czy jesteś świadom, czy też nie ale dziś jest pełnia, a pełnia oznacza, że mam aż nadto energii - Wytłumaczyłem mu, naprawdę mając już dość siedzenia w domu i tak zachowuję się najspokojniej na świecie, jak tylko się da, aby go sobą nie męczyć, ale ileż też można, jestem zmęczony tym czekaniem, chce wykorzystać energię, którą mam i zrobić co się tylko da, aby spędzić czas z mężem tym bardziej, teraz gdy ja mam mnóstwo energii, a i on zapewne mnóstwo jej ma.
- Dziś jest pełnia? - Zapytał, zerkając w stronę okna, był ranek, a więc niewiele zobaczy, ale jeśli chce, niech próbuje.
- Tak, dziś jest pełnia, dziś kochanie dziś - Wyszeptałem, kładąc dłonie na jego ramionach, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Mój panie jak ja kocham tego faceta, skoczyłbym za nim w ogień, a nawet oddał życie. - No chyba, że zamiast pójść nad jezioro wolisz spędzić ten czas inaczej - Wymruczałem między pocałunkami, patrząc z miłością w jego pięknie rubinowe oczy.
<Pasterzyku? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz