wtorek, 4 lipca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Zmarszczyłem brwi na jego zachowanie. Obraził się? Za co? Za to, że dbam o jego zdrowie i pilnuję, by nie poczuł się gorzej? Opiekuję się nim i to jest przecież całkowicie normalne, on też się mną opiekował, kiedy ja byłem chory, więc teraz ja muszę zaopiekować się nim. Proste, prawda? Oczywiście, że proste. Szkoda tylko, że Mikleo tak tego nie widzi. 
Jako, że mój mąż ewidentnie nie chciał mojej obecności tutaj, otworzyłem okno, by wpadło do środka trochę chłodnego, wieczornego powietrza i zszedłem na dół, by sobie coś ciepłego do picia zrobić. Teraz byłby całkiem dobry moment na wyjście nad jezioro, było już znacznie chłodniej. I to naprawdę chłodno. Dla mnie osobiście było to za chłodno i normalnie już na dwór nie wychodził, ale dla Mikleo bym się poświęcił. Skoro on jednak woli spać, to niech śpi. Też to nie jest takie złe, odpocznie i może jutro będzie czuł się lepiej. Tylko nie wiem, czy jutro będzie chciał ze mną rozmawiać. I czy dzisiaj będzie chciał ze mną spać. A ja z chęcią bym poszedł spać, wtulony w jego ciało. Chyba jednak... wolę nie ryzykować i położę się spać tutaj, zresztą może to też nawet lepiej? Cały czas jest delikatny, więc cały czas może mu grozić niebezpieczeństwo z mojej strony. To, że spałem z nim ostatniej nocy, było nie do końca bezpieczne dla niego. Dobrze, że nic mu nie zrobiłem. 
Korzystając z chwili spokoju przygotowałem sobie gorącą czekoladę, a kiedy się już to zrobiłem, wróciłem na kanapę, uprzednio biorąc z biblioteczki jakąś książkę do przeczytania. Chyba najspokojniejszy wieczór w ostatnim czasie. I strasznie taki samotny jednocześnie. Miki jednak czasu ze mną spędzać nie chce, a ja go do niczego zmuszać nie będę. 
Po wypiciu czekolady, co trochę trwało bo byłem bardziej skupiony na czytaniu niż na piciu. Jedyne, co mnie z tego małego transu wyrwało, to zachodzące słońce, bo jak już zaszło, to nie widziałem, co czytam, i musiałem wstać zapalić świeczkę. Wracając do tematu, po wypiciu czekolady postanowiłem wypuścić psa na dwór, by dzielnie bronił naszego domu, zamknąłem drzwi na klucz i zabrałem się za przygotowanie sobie miejsca do spania. Wcześniej oczywiście zerknąłem do Mikleo zobaczyć, czy tam wszystko z nim w porządku, i było w porządku. Cały czas spał, czyli musiał być strasznie zmęczony. I że on chciał iść nad jezioro... przez to, że wcześniej otworzyłem tu okno, teraz w pokoju było wręcz lodowato. Przynajmniej  dla mnie. Skoro to było lato, i już teraz jest mi zimno, to co to w zimę będzie? Ja przecież umrę. 
Jako, że miałem spać w pokoju na dole, nie zamykałem okna, tylko po prostu wyszedłem z sypialni, zamykając drzwi. On niech sobie śpi tutaj w chłodnym, ja się jakoś skulę na kanapie, pod swoimi kocami i dam sobie radę. Może przez to, że będę spal na niezbyt wygodne do spania kanapie, to nie będę spał do późna? Mam nadzieję, wypadałoby mi wstać o jakiejś rozsądnej porze i zająć się humorkami mojego męża. 
Z tą myślą położyłem się na wąskiej kanapie i dokładnie okryłem kocykiem, zamykając oczy. Tutaj było zdecydowanie cieplej niż tam na górze. Rany, Miki to tam dopiero musi być lodowaty. Aż mnie ciarki przeszły. Lodowaty czy nie i tak wolałbym, by był tu teraz przy mnie... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz