Nie byłem do końca zadowolony z tego, że doprowadzono mnie do lekarza. Przecież tylko lekko oberwałem w głowę, no i też byłem może ociupinkę otumaniony, no ale czy to od razu powód, by mnie gdzieś ciągnąć? Troszkę bym sobie pochodził i by wszystko było w porządku, ale nie, bo ma mnie medyk przebadać... co jak co, no ale są rzeczy ważniejsze, niż opatrywanie mnie, ale niestety, mój partner swoje wiedział, a ja byłem za słaby, by jakkolwiek zareagować. Świat jeszcze trochę wirował mi w oczach, jeszcze czułem lekkie mdłości, ale nadal nie uważałem, by było ze mną bardzo źle.
- Musi pan zostać dzień na obserwacji zostać i jak żadne objawy się nie nasilą, na tydzień urlopu – usłyszałem, podczas kiedy medyk owijał mi bandażem głowę. Nie dość, że mnie ta głowa bolała, to przez ten opatrunek wydawała się być strasznie ciężka.
- Nigdzie nie zostaję ani nie robię sobie tygodnia wolnego, czuję się lepiej i wracam do pracy – bąknąłem, nie mając zamiaru siedzieć tyle na tyłku. Nie wytrzymam tygodnia w domu, chyba mnie szlag trafi.
- Dla pańskiego dobra lepiej by było... – zaczął, odsuwając się ode mnie, kończąc z tym głupim opatrunkiem, który nie dość, że był niewygodny, to jeszcze paskudnie w nim musiałem wyglądać. Zniknę mu z oczu, to chyba to zdejmę.
- Wracać do pracy i to rozchodzić. Dziękuję, lepiej wiem, jak się czuję – odpowiedziałem, wstając z łóżka. Troszkę mi się w głowie zakręciło, owszem, ale wielkiej tragedii nie było. Gdyby mnie ta głowa tak nie bolała, no to byłoby perfekcyjnie. To wszystko przez tego bachora, byłem pewien, że jest sam, jak go tylko dorwę...
- Porozmawiam jeszcze z pańskim przyjacielem – usłyszałem, na co wywróciłem oczami. Miał chyba na myśli Haru, ale nie wiem, po co miałby z nim rozmawiać. Ja swoje wiedziałem i ja swoje zrobię, koniec kropka.
Podczas kiedy medyk rozmawiał z moim partnerem, ja stałem obok ich cierpliwie czekając, aż skończą, by na koniec obwieścić, że się wypisuję. Trochę czułem, że mi nogi drżą, ale nie chciałem siadać. Pokazałbym tylko, że jestem słaby, i dałbym tym samym argument do tego, bym tu został, a tego chciałem uniknąć. Nie przepadałem za szpitalami, bardzo rzadko w nich bywałem i wolałbym, by tak pozostało. I jeszcze ten tydzień w domu... ja tam nie odpocznę, babka mi dziurę w brzuchu wywierci.
- Proszę wskazać salę, w której ma się położyć, zaraz go przekonam – usłyszałem wypowiedź Haru, co mnie mocno zaskoczyło. Jak to przekonam? Chyba w snach.
- Nigdzie się nie będę kładł – burknąłem, chcąc skierować się ku wyjściu, ale gdyby nie mój partner, na pewno zaliczyłbym bliskie spotkanie z ziemią. Miło, że chociaż raz można na nim polegać.
- Będziesz, tylko jeszcze tego nie wiesz – usłyszałem, a następnie wbrew mojej woli, skierował mnie do jakiejś obskurnej sali, sadzając mnie na łóżku. Poprosił medyka, by ten wyszedł, gdyż chce ze mną zamienić kilka słów. – Albo zastosujesz się do słów lekarza, albo możesz zapomnieć o seksie ze mną – powiedział, kiedy zostaliśmy sami.
- Tylko mnie straszysz, nie zrezygnowałbyś z tego, za bardzo ci się podoba – odpowiedziałem, mrużąc oczy. Ja osobiście nie chciałem rezygnować z tego układu, było mi dobrze z nim i coś czuję, że ciężko będzie mi znaleźć kogoś innego na jego miejsce.
- Chcesz się przekonać? – spytał, a ja wyczułem w jego głosie nutę gotowości. I nie chciałem się przekonywać.
- Na noc nie zostaję. Mogę co najwyżej do wieczora – burknąłem, niezadowolony z tego, że tak mnie pod ścianą postawił. Co mu w ogóle za różnica, czy zostanę tutaj czy nie? Moje zdrowie, moja sprawa, nie jego. Naprawdę jest on jakiś dziwny.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz