Słysząc imię tego chłopaczka od razu się naburmuszyłem. Naprawdę musi go wspominać? Myślałem, że ten temat mamy już obgadany, nie chcę, by się więcej spotykali, zwłaszcza sam na sam. Kto wie, kiedy w końcu ten młodzieniec nabierze odwagi i zdecyduje się zrobić pierwszy krok w tej relacji z Haru. I co, jeżeli Haru się zgodzi? Wtedy nasza relacja na pewno się skończy, a tego bym nie chciał. Dobrze mi tak z nim i wolałbym, by nic się na razie nie kończyło. Zresztą, po co nam jakiś strażnik królewski? Sami sobie poradzimy, bez niczyjej pomocy.
– Nie chcę, byś się z nim więcej widywał sam na sam – przyznałem stanowczo, patrząc na niego zimno. Może już mu to mówiłem, ale najwidoczniej trzeba mu to powtórzyć bardziej stanowczo.
Haru przyjrzał mi się uważnie, a następnie uśmiechnął się delikatnie i pokręcił głową. Jego zachowanie zbiło mnie z tropu, ale nie dałem tego po sobie poznać. Jak mi tylko zaraz powie, że jestem zazdrosny, to przysięgam, że go uderzę. Może nie jakoś bardzo mocno, bo nie mam powodu, by robić mu krzywdę, ale zaboleć zaboli.
– To będzie tylko chwila, jedynie go o coś poproszę – wyjaśnił, no ale ja zamierzałem pozostać nieugięty.
– Nie będziesz się z nim spotykał w cztery oczy – powtórzyłem, mrużąc gniewnie oczy.
– No dobrze, więc spotkamy się w sześć oczy. Tylko się masz zachować – wyjaśnił, a ja cicho prychnąłem.
– Zawsze się zachowuję – mruknąłem, biorąc kolejnego łyka alkoholu, mając z tyłu głowy, że za dużo pić nowe mogę, by mu tu nie odpaść zaraz.
– Oczywiście, twoje maniery zawsze pozostają nienaganne. Tak właściwie, to jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć o Buncie, a czego mi nie powiedziałeś? – zapytał, a ja zastanowiłem się nad jego pytaniem. Odkąd Bunta wyszedł z więzienia i nasłał na niego jego zbirów, nie dawał znaku życia, pomimo moich poszukiwań i śledztwa. Nie udowodniłem żadnych połączeń pomiędzy nim, a moją babką, nie mam pojęcia, jakie mogą ich łączyć interesy, nie mam pojęcia, gdzie się ukrywa, więc...
– Może jedną, ale nie wiem, czy jest to coś, co powinieneś wiedzieć. Kiedyś go musiałem spotkać – powiedziałem od niechcenia, chociaż co mu da ta informacja? Nie mam pojęcia.
- Co? Gdzie, kiedy? – zapytał, poruszony tą informacją.
- Sęk w tym, że nie wiem. Na pewno nie widziałem jego twarzy, bo nie wydaje mi się znajoma. Jego głos jest dla mnie znajomy. Nie pamiętam tylko, skąd. Musiało to być jednak coś ważnego, skoro zapamiętałem głos takiej gnidy, jak on – wyjaśniłem spokojnie, ciężko wzdychając.
Nie raz już o tym myślałem, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Jak wcześniej frustrowało mnie to okropnie, tak teraz już niezbyt się przejmowałem tą sytuacją. Skoro nie pamiętam, to nic z tym nie zrobię. Może gdybym usłyszał więcej niż te dwa słowa z jego ust, mój umysł by to jakoś dopasował? Teraz tego nie sprawdzę, bo ta kanalia gdzieś nam zniknęła. Gdybym nie siedział wtedy w jego domu z tym głupim urazem głowy, mógłby go przesłuchać, dowiedzieć się czegoś... niestety, na to trochę za późno.
- Może słyszałeś, jak rozmawiał z twoją babką? – zasugerował, ale pokręciłem od razu głową.
- To musiało być coś dla mnie ważnego. Albo traumatycznego. W chwili, w której pierwszy raz słyszałem jego głos, musiałem być pod wpływem jakichś silnych emocji, inaczej bym go w ogóle nie zapamiętał – powiedziałem, zerkając na jego szklankę, która była bardziej pełna od mojej. Powinienem troszkę przystopować. – Co w ogóle z twoją ręką? Bardzo boli? Może jednak powinieneś jeszcze troszkę u mnie pozostać? – zapytałem, chcąc trochę zmienić temat.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz