Nie podobały mi się słowa, które do mnie powiedział, brzmiało to tak, jakby ktoś nie cieszył się z jego pobytu tutaj. Służba na pewno nie, oni go raczej polubili, zresztą, gdyby było odwrotnie, niewiele by tu mieli do gadania, poza tym, że musiałbym znaleźć nowych ludzi, którzy pracowaliby przy Haru. Suzue też na pewno by nie dała mu o tym znać, ona taka nie jest. Jednego dnia powiedziała mi bardzo dziwną rzecz, bo stwierdziła, że przy Haru łagodnieję i wydaję się szczęśliwszy. Nie rozumiałem jej w ogóle, zawsze byłem taki sam. Pozostała więc tu tylko babka... no i nawet bym się nie zdziwił. Ona była przeciwna jego pobytowi tutaj od samego początku. Cóż, mogła myśleć o tym, co się stanie, jak wypuści kryminalistę z więzienia. Ciekawe, czy gdybym ja go tak pobił, załatwiłby mnie tak samo, jak Haru. I co wtedy babka by zdobiła.
– Co powiedziała ci moja babka? – spytałem wprost, postanawiając troszkę zaryzykować, gdyż pewności nie miałem. Miałem podejrzenia. Słuszne, jak wskazywała na to jego reakcja. Początkowo się wypierał tego, ale widząc moją minę skrócił mi, o czym rozmawiali. I muszę przyznać, troszkę się zaniepokoiłem. Normalnie bym się nie przejął jej słowami, nie pierwszy raz nie chce, bym z kimś utrzymywał kontakt, ale trochę... cóż, martwiłem się o bezpieczeństwie Haru. Chociaż, może jeżeli będę przy nim, nic mu nie zrobi? Będę się musiał w końcu tą sprawą zainteresować. Teraz, jak mój ulubiony strażnik wrócił do gry, będę mógł w końcu zacząć normalnie pracować. – Nie przejmuj się ani nią, ani kosztami, budżet jakoś bardzo na tobie nie stracił – dodałem spokojnie mimo, że w środku trochę poddenerwowany byłem. Nie lubiłem, kiedy ktoś wtrącał się do mojego życia, już i tak wystarczająco się do niego miesza, wystarczy jej już.
– Mimo wszystko nie lubię, kiedy jestem komuś coś dłużny, zwłaszcza, że taki dług, jaki zaciągnąłem tu u ciebie ciężko mi będzie spłacić – przyznał z zakłopotaniem. A więc naprawdę tylko o to mu chodziło? Poważnie? Dziwny z niego człowiek.
– O żaden dług się nie martw. Jesteś sprytnym chłopcem i wiem, że wymyślisz, jak go spłacić – powiedziałem, uśmiechając się do niego zawadiacko, a mężczyzna jedynie prychnął cicho. Jednak, czy to tylko zwid jakiś, czy może naprawdę dostrzegłem, jak kącik jego ust delikatnie unosi się do góry? – Skoro jednak chcesz już iść, nie będę cię powstrzymywał. Poczekaj chwilę, poproszę służbę, by przygotowała ci jakieś podstawowe produkty – dodałem, kierując się ku wyjściu.
– A po co mi to? – zapytał, co było tak głupie, że przez chwilę zwątpiłem sam w siebie, że się z nim zadaję. No ale dobrze, trochę miał prawo odpocząć od logicznego myślenia, więc wyjątkowo mu tę głupotę wybaczę.
– Bo nie byłeś w swoim domu od dwóch miesięcy i nic tam nie ma. A skoro jutro wrócisz do pracy, to musisz mieć z czego sobie zrobić śniadanie. I Kodzie.
I mnie, pomyślałem, ale tego nie powiedziałem na głos. W końcu po seksie może stwierdzić, że mam wracać do siebie, no i wtedy nici ze śniadania.
– Tylko niedużo, mam tylko jedną sprawną rękę – przypomniał mi, na co kiwnąłem głową.
– Pomogę ci z tym. I tak muszę cię odprowadzić, bo jeszcze ktoś cię znów napadnie i przebije drugą rękę. I z kim ja będę wtedy pracował? – odpowiedziałem spokojnie, otwierając przed nim drzwi. Nie sądził chyba, że puszczę go samego do domu po tym, co się stało. I że nie odbiorę pierwszej części zapłaty. Czekałem na niego pełne dwa miesiące, jak na mnie to już bardzo dużo, potrzebowałem bliskości, i to jego bliskości, a w jego domu przynajmniej będzie trochę prywatności.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz